Sesja jak zwykle komórkowo-deszczowa.
Zaczęłam wczoraj sprawdzać statystyki samobójstw w Irlandii.
Statystyki to takie jedno wielkie skomplikowane kłamstwo i w zależności od potrzeb da sie nimi wytłumaczyć wszystko ale akurat tym wierzę.
Zestawienia dotyczące samobójstw muszą być w tym kraju wysokie!
LEJE.
Znowu.
Właściwie to nie mogę powiedzieć znowu.
Leje prawie bez przerwy...
Ogródek zamienił się w gąbczasty twór i mlaszcze do mnie łakomie kiedy po nim chodzę.
Przychodzą mi na myśl straszliwe historie.
Coś w stylu Neila Gaimana na przykład....
Mniejsza z tym.
Owca gotowa.
Sesja w półmroku i pośpiechu.
Felka wykazuje bowiem olbrzymie zainteresowanie dziewiarstwem.
Wczoraj usłyszałam za plecami słodki głos Małżona mówiący: "A co ty tam masz takiego ślicznego? Pokaż panu!" (to nie do mnie :))
Po chwili zobaczyłam jego dłoń, w której tkwił do połowy zeżarty i wymemłany motek szenilowej, śmietankowej włóczki...
Połowę dało się uratować.
Merlin/Pefron natomiast poluje na pompony w czapkach.
Nie można niczego zostawić bez opieki bo brysie o razu się tym "zajmą".
Jak widzicie na zdjęciu - Balbina zainteresowała je bardzo i sesja na skrzyni została skrócona do absolutnego minimum.
Lepszej jakości zdjęć z brysiami i Balbiną nie ma i nie będzie.
Setery to szybkie stworzenia!
PS. Przy okazji podstawki do Balbiny czyli mojego organizera mulinowego - załapały się do zdjęcia sówki. Pisałam i nich kiedyś. Powstają na ...Boże Narodzenie :)
Co roku, tradycyjnie, nie wyrabiam się z jakimiś ozdobami na święta i kończę je w styczniu.
Ten rok nie jest inny.
Sówek będzie więcej.
Balbinka ma śliczną sukienkę. Sama bym taką nie pogardziła ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie złapałaś 'doła' przez te deszcze? ;)
Pozdrowionka, Marta
Odmalowany przez Ciebie klimat na wstępie + główna bohaterka = milczenie owiec? ;)
OdpowiedzUsuńOj tam - do wszystkiego można się przyzwyczaić - do deszczu również :-)
OdpowiedzUsuńOwieczka cudna ! A jaką ma wspaniałą sukienkę... bardzo mi się podoba.
Dwa ostatnie zdjęcia są doskonałe :-)
Pozdrawiam serdecznie.