zimno,
pada.
W kubku herbata z pomarańczą i goździkami.
Szal (jego wykończenie) nastręcza mi trudności. Uznałam więc, źe muszę zrobić sobie dzień przerwy i zastanowić się co z tym fantem począć.
Co więc mogłam zrobić w taki jesienny dzień?
Wrzesień to pora na robienie ozdób świątecznych.
Nie znoszę choinek, bombek i stroików pojawiających się w sklepach już pod koniec sierpnia. Zawsze mi trochę smutno bo pamiętam z jakim utęsknieniem czekałam i jaką radość sprawiała mi pierwsza choinka widziana przed świętami...
Zawsze było to szóstego grudnia. Maleńka, sztuczna choinka, na której było kilka ozdób i kilkanaście kolorowych lampek. Taka po peerelowsku szpetna ale wtedy magiczna. Była w kiosku "Ruch" nieopodal naszego kościoła i właśnie wcześnie rano, szóstego grudnia, idąc z lampionami na roraty, mogliśmy przylepiać nosy do szyby i podziwiać to cudo...
Wtedy święta były o wiele bardziej magiczne, niestety.
Lubię kiedy ŚWIĘTA są w swoim czasie.
Tak odpowiednio w kalendarzu.
Najpierw jest jesień, potem zapach świec i stroików na początku listopada a nareszcie, w grudniu, ciemność rozświetlona setkami choinkowych światełek. Choinka, ta domowa, powinna pojawić się dopiero w Wigilię (no, niech będzie dzień lub dwa dni wcześniej, ze względów logistycznych).
Tutaj panują odmienne zwyczaje. Choinki w domach są już od początku grudnia i tuż po Bożym Narodzeniu trafiają na śmietnik.
Uwielbiam ozdoby choinkowe wykonane ręcznie.
SZYDEŁKOWE GWIAZDKI, FILCOWE KONIKI I SERDUSZKA, wyszywane drobiazgi takie jak DZIADEK DO ORZECHÓW...
Wykonanie ich wymaga jednak sporo czasu i jeżeli nie zabiorę się za to odpowiednio wcześnie, powstają zazwyczaj tuż po Świętach :)
Wzór na tego świątecznego kota znalazłam na stronie www.brookesbooks.com
Jest darmowy.
Prawda, że uroczy?
Dostanie go moja Marcia, główna miłośniczka kotów w naszej rodzinie.
Powstanie zapewne jeszcze jedna zawieszka i parę innych świątecznych rzeczy :)