piątek, 9 listopada 2018

STADKO KONIKÓW

UFOk to UFOk, musi swoje odleżeć.
Tak więc mój piękny sweterek z Malabrigo wrócił na swoje miejsce (Szuflandia domowa) a ja przypomniałam sobie o sporym pudełku, które zostawiłam w ubiegłym roku na przyszły sezon świąteczny.
Otworzyłam je i ujrzałam stadko koników morskich w stadium bardzo początkowym (kontury na filcu).
Koniki te były przebojem poprzednich świąt i mają trafić do krewnych i znajomych a zajmują ciut czasu, pora więc najwyższa. Pogoda mi sprzyja (klasyka irlandzka, wieje i leje). Poza tym Dziecko poinformowało mnie, że ma tak zadziwiającą ciszę w pracy, że spokojnie może zabierać coś tak poręcznego i szyć. Jest nadzieja, że stadko się w tym sezonie rozrośnie.
Gotowe koniki wyglądają mniej więcej tak jak na tym zdjęciu oraz na tym :)

Półprodukty prezentują się mniej imponująco...
Na zdjęcie zaplątał się też lisek, to ulubiony zwierzak mojej Marci i w tym roku powinno ich powstać kilka...

Robicie jakieś cuda świąteczne?


Koniki morskie w fazie półproduktu


Koniki morskie w fazie półproduktu

Lisek"w trakcie"




wtorek, 6 listopada 2018

WYZWANIE EKSTREMALNE

...czyli co zrobić aby maksymalnie utrudnić sobie dokończenie UFOka?

Po pierwsze wybierz jakąś dość cienką włóczkę (u mnie to Malabrigo Sock, 100g to 400 metrów).
Po drugie (co oczywiste) odpowiednio cienkie druty (2,75-3?)
Po trzecie dobrze by było użyć włóczki ręcznie farbowanej co jak wiadomo wymusza zmianę nitki co drugi rząd z nierównomiernie ufarbowanych motków.
Po czwarte rób bez konkretnego wzoru. Zapewne dwa albo trzy razy uda Ci się popełnić jakiś błąd, który wymusi prucie.
Zacznij takiego UFOka odpowiednio wcześniej. Nie rób notatek! Jeżeli je zrobiłaś- zgub koniecznie!
Rób odpowiednio długie przerwy i rzucaj robótkę w jakieś niewidoczne, trudno osiągalne miejsce.
W międzyczasie zacznij kilka kolejnych prac. Im więcej, im bardziej różnorodnych 
i skomplikowanych tym lepiej.
Będzie super jeżeli druty, na których robisz UFOka będą Ci potrzebne do innej dzianiny.
Odkręć je. Kiedy po kilku tygodniach/miesiącach wrócisz do UFOka być może uda Ci się pomylić 
i dokręcić do żyłki druty o rozmiar większe/mniejsze.
Przerobisz sporo rzędów zanim zorientujesz się, że coś nie gra i trzeba to spruć.
Jeżeli masz kota, psa, królika, żółwia to zostaw kilka razy robótkę w miejscu, którego nie zamykasz na kłódkę. Twój pupil na pewno zainteresuje się kłębkiem, którego cena zaczyna się od sześćdziesięciu złotych polskich wzwyż i pobawi się nim ochoczo. Akryl zostawi nietknięty ale czy Ty lubisz ten pisk akrylu? Nie miej pretensji do zwierzaka, durny przecież nie jest.
Aaa, jeszcze jedno. Rób na cienkich drutach, które można zniszczyć (najlepsze jest drewno). Złamany drut i oczekiwanie na dostawę nowego kompletu również nie pomaga.
Jeżeli zaczniesz robótkę latem, jest nadzieja, że po zimie zacznie Cię atakować natarczywa myśl, że coś się stało z rozmiarem. Twoim rozmiarem. Efekt jest taki, że ta zmiana nie spowoduje, iż sweterek zrobi się oversize... wręcz przeciwnie. Cóż, najbliższe skojarzenie to ludzik z reklamy opon Michelin...
Jeżeli to Cię nie zdemotywuje (przecież schudnę, to żadna sztuka), rób dalej.

Po wielu tygodniach trudów będziesz już w trakcie robienia tak nielubianych rękawów, kończąc sweter, połóż obok UFOka swoje nowe, ulubione, bursztynowe korale i pomyśl: „Dlaczego nie zrobiłam dekoltu w serek...?”
Odłóż UFOka i to przemyśl...








sobota, 3 listopada 2018

SZKIEŁKA/WIDOCZKI/SEKRETY/PAMIĘTNIKI...

Patrzę na efekty swojej pracy z ostatniego tygodnia i ogarnia mnie nostalgia.
Przypomina mi się dzieciństwo spędzone na podwórku w Gdańsku.
Nowe osiedle. Gigantyczne blokowisko tuż obok najdłuższego budynku w Polsce.
Szare. Bure. Radosne do granic możliwości.
Nie było zbyt wielu zabawek ale to co wtedy mieliśmy, pamiętamy do dziś.
Pluszowa małpka nazywana Pan Nilsson. Duża, sztywna, rosyjska (radziecka chyba powinnam napisac) odświętnie wystrojona lalka chodząca. Tak naprawdę zbyt wielka, sztywna i niewygodna aby była dobrą zabawką. Pełniła dumnie funkcję reprezentacyjną siedząc na kanapie z precyzyjnie ulożonymi falbanami sukienki.
Trzepak, centrum dziecięcego wszechświata. Drabinki i huśtawki, ogródek jordanowski, plaża (o zgrozo, niewyobrażalne w dzisiejszych czasach aby siedmio czy ośmioletnie dziecko mogło samodzielnie wypuścić się na taką wyprawę)
Zabawy w sklep, z wykorzystaniem każdej rośliny przypominającej coś jadalnego.
Gonitwy w betonowym labiryncie zbudowanym z kręgów i pozostawionych elementów wielkiej płyty.
I te dwie rzeczy, których wspomnienie przywiodły moje kolorowe szkiełka.
Zabawa w „sekrety”("pamiętniki", "widoczki"). Czy jakiekolwiek dzieci jeszcze się w to bawią?
Wkladają suszone kwiatki, kolorowe papierki po cukierkach, czekoladkowe sreberka (nazywało się to na podwórku pazłotkiem) pod kawalek wypukłego najlepiej szkiełka i zakopują w ziemi?
Druga to kolorowe szklane kulki, ktore miały w środku cudownie tęczowe zawijaski.
Pamiętam je do teraz i to uczucie dziecięcego zachwytu kiedy patrzyłam na nie pod światło.

Szkoda mi też tego pokolenia przywiązanego do tabletów i konsol.
Dostatnie mają teraz dzieciństwo i...takie biedne.