piątek, 31 lipca 2020

CZAPECZKA I BUCIKI ARBUZ



Pamiętacie może muffinkową czapeczkę dla Alexa?
Wczoraj zrobiłam, kolejny udzierg dla maluszka.
Tym razem z włoczki Safran (Drops) powstała na drutach czapeczka-arbuz.
Do kompletu, szydełkiem zrobiłam malutkie buciki.







niedziela, 21 czerwca 2020

Koronawirusowe haftowanie

Koronawirusowe czasy okazały się być dla mnie bardzo pracowite.
W przerwach pomiędzy szyciem kolejnych maseczek (a trochę ich powstało :)) udało mi się wyszyć dwa obrazki. Nie dość, że owady to jeszcze haftowane.

To dość nietypowe dla mnie bo...niezbyt lubię haftowane obrazki.
Te żuki mnie jednak oczarowały a poza tym mam dla nich idealne miejsce na ścianie w domu.
Muszą co prawda jeszcze zaczekać na powrót do domu.
Na razie zawisną na ścianie tu gdzie mieszkamy.

Nie wiem jak Wam ale mnie się bardzo podobają.








czwartek, 9 kwietnia 2020

CHUSTA Z KOKONKA (NR 1)

Hello,

dzięki pięknej pogodzie udało mi się zblokować chustę z Kokonka.
Tych cieniowanych motków chyba nie trzeba przedstawiać żadnej dziewiarce.
Jeżeli chcemy wydziergać sobie chustę w dowolnej palecie barw, wchodzimy na stronę Kokonki.pl i staramy się zrobić zamówienie.
Sztuka nie jest łatwa.
Wybór oszałamiający.
Żeby było jeszcze trudniej, można sobie zamówić własny motek.
Wybieramy barwy, zamawiamy i czekamy na paczuszkę.

W mojej były tylko trzy motki :)
Dałam radę i nie zamówiłam piętnastu...
Na pierwszy ogień poszedł ten turkusowy (numer A657)
Skład 50% bawełna i 50% akryl.
1300m (260g). Trzy nitki.
Szydełko numer 3.

Tyle technicznych informacji.
Wzór to skrócona SisLove.
Kiedy zaczynałam tę skróconą wersję szydełkować, nie miałam pojęcia, że jest z nią pewien problem (znaczy z prawami autorskimi). Tak więc powstała i cieszy oko.

Dzisiaj zabieram się za kolejny motek, tym razem nie skorzystam na wszelki wypadk z internetowej instrukcji 😬
Zrobię chustę moją ulubioną metodą „na oko”.
A póki co, moja skrócona SisLove.








Wioleta

środa, 8 kwietnia 2020

SZYBKA SZYDELKOWANA CHUSTA

Dzień dobry,

kwarantanny dzień x.
Nie za bardzo wiem który. W ostatnim poście pisałam, że czuję się jak bohaterka grająca w kiepskim, nudnym serialu o epidemii na Netflixie.
Dzisiejsze skojarzenie filmowe to „Dzień świstaka”.
Dni zaczynają zlewać się w jakieś bloki.
Wbrew pozorom czas płynie dość szybko.
Pewnie dlatego, że pogoda jest super i spędzam dużo czasu z psami w ogródku zdemolowanym po zimie i zaatakowanym przez opuchlaki, które tępię z wielkim zacięciem.

W tak zwanym międzyczasie oglądam tv i dziergam.
Szydełkowa chusta z Kokonka już skończona. Czeka na namoczenie, blokowanie i sesję.

Tym razem na warsztat wskoczyła robótka nietypowa.
Nietypowa bo robiona z gotowego wzoru, szydełkiem i z grubej wlóczki.
Moja przyjaciółka Iza wręczyła mi zestaw składający się ze wzoru, szydełka i motka.
Powstaje bardzo szybka i przyjemna w szydełkowaniu chusta.
Wzór Triangle Scarf Sirdar (jest też na Ravelry).
Włóczka to Colourwheel.
Rośnie jak na drożdżach.
Baza to trójkąt wykonywany słupkami potrójnie nawijanymi.
Zaczęłam wczoraj i właśnie jestem na półmetku trójkąta.
Jutro finisz bo pogoda dopisuje i w planach mam dalszą część porządków w ogródku...




Na razie

sobota, 4 kwietnia 2020

CZAS NA MASECZKI

Szyjemy maseczki ochronne...
Też się zastanawiałyście jak zrobić to najprosciej?

Pewnie sporo z Was ma już za sobą ten obowiązkowy w sezonie wiosennym 2020 element...garderoby?

Ja przy okazji pozbyłam się sporej ilości materiałów zgromadzonych w pudle z „przydasiami”.

Tak więc prostokąt o wymiarach 22x17cm składający się z dwóch warstw tkaniny, zszywamy z dłuższego boku albo boków, wyposażamy z węższych stron w zakładki. Te węższe strony zaszywamy (u mnie w powstałym tunelu znalazła się gumka, taka cienka, okrągła)
Maseczka gotowa.

Wykonałam ich już chyba ze 40. Rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.
Zważywszy na to, że zaraza nie odpuszcza, jeszcze się pewnie przydadzą.

Tak swoją drogą...też czujecie się jak bohaterki serialu katastroficznego na Netflixie?
Dość kiepskiego moim zdaniem.
Szkoda, że nie można zmienić kanału w tv, nie?


Co by tam jeszcze?
Chusta rośnie.
Jeszcze ze dwa dni i będzie gotowa.
Piękne kolory mają te Kokonkowe niteczki.
Kolejny Kokonek czeka w szufladzie a jeszcze jeden zachomikowałam w Gdańsku.
Będzie co robić kiedy w końcu uda mi się przedostać do Polski.

Miłego weekendu.








niedziela, 29 marca 2020

CO BY TU ZROBIĆ W CZASIE KWARANTANNY CZ. 2

Co robić z czasem podczas kwarantanny, czyli szydełkowa chusta z Kokonka.

Cóż, Kwarantanna jakoś średnio sprzyja mojemu dzierganiu.
To znaczy dziergam, owszem.
Produkuję przy tym mnóstwo ufoków, które następnie porzucam i zaczynam coś nowego.

Zapas motków, precli i kłębków nie pomaga.
Tym razem mój wzrok padł na kokonkową włóczkę.
Szybko nastąpiło skojarzenie.
Lato, cieplej, kokonki bawełniane, chusta na wakacje.

Porzuciłam inne robótki i od wczorajszego popołudnia szydełkuję.

Idzie dość powoli ale ładne to. Jest szansa, że skończę w tym tygodniu.






poniedziałek, 23 marca 2020

WAŻKA

Haft krzyżykowy/ważka.

Przy okazji wspomnień o ostatnich perturbacjach zdrowotnych i szpitalnych w naszym domu, przypomniałam sobie o dokończonym niedużym obrazku, który powstał w większej części w czasie, w którym był operowany mój Malżon.
Powiem Wam, że haft krzyżykowy to takie zajęcie, które najbardziej mnie uspokaja.
Nie korzystam z nadruków na kanwie. Kupuję wzory, drukuję je i haftuję. Jest to zajęcie wymagające skupienia o wiele bardziej niż śmiganie na drutach. Nawet ażurowa chusta składa się z sekwencji oczek, które zazwyczaj zapamiętuję i robię dość automatycznie.

Polecam więc haftowanie na czas zarazy.
Moje piękne żuczki na razie powstaną tylko w pewnej części bo nie mam tylu odcieni niebieskiej i zielonej muliny.
Pokazuję za to wyszytą ważkę.
Jakoś tak „owadzio” mi się zrobiło...
Teraz pora doszyć kilka szklanych koralików, wyprasować i oprawić obrazek.


sobota, 21 marca 2020

CO BY TU ZROBIĆ W CZASIE KWARANTANNY...

No właśnie,

co by tu zrobić w czasie kwarantanny?
Znaczy dobrowolnej ale jednak.
Obejrzałam wczoraj film, na którym widać jak walczą z wirusem w Chinach.
Szczególne wrażenie zrobiły na mnie sceny, na których widać dezynfekcję ścian, wind, przycisków, chodników. Odbywa się to... cztery razy dziennie.
Na te obrazki nakładają mi się sceny z życia w Irlandii. Niby jest jakaś kwarantanna ale jednak ludzi sporo, szczególnie młodzieży i ...starszych, siwowlosych.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że tak to wyglądało we Włoszech przed...trzema (!) tygodniami.
Jak jest teraz, te kolumny wojskowych ciężarówek z trumnami w Bergamo pewnie wszyscy lub prawie wszyscy gdzieś widzieli.

Do tego tłucze mi się w głowie, że oboje jesteśmy w grupie podwyższonego ryzyka.
Szczególnie mój Małżon, który każdy pobyt w irlandzkim szpitalu przechodzi na cienkiej granicy przeżywalności.
Niby irlandzkie szpitale są lepiej wyposażone niż w Polsce ale...
Ostatni pobyt wiązał się z usunięciem pęcherzyka żółciowego. Zabieg miał być wykonany szybko, bardzo szybko. Po przejściu martwiczego zapalenia trzustki termin wykonania zabiegu był określany na około pół roku (zapalenie trzustki spowodował kamień żółciowy).
Tymczasem minęło dwa i pół roku, próby zmuszenia systemu do wykonania zabiegu były bezskuteczne (dobijanie się do lekarza rodzinnego, konsultanta etc).
Nie pomógł nawet pobyt na ostrym dyżurze (ból i stan podgorączkowy też nie zmienił decyzji szpitala).
Dopiero gorączka 39,8 bez żadnych innych objawów poza bólem brzucha spowodowały, że w końcu na ostrym dyżurze wykonano usg.
Diagnoza- pęcherzyk żółciowy jest już dziurawy.
Jeżeli myślicie, że to był nareszcie koniec problemów to nie, nie był.
Otóż pan doktor na izbie przyjęć oznajmił nam, że trzeba operować.
To było dość oczywiste.
Druga część komunikatu już nie.
Bo druga część brzmiała: teraz nie ma zbytnio miejsc w szpitalu więc wypiszemy do domu ale od razu dostaniesz datę wykonania zabiegu.
Wydawało mi się, że nie rozumiem. Jak to wypiszą? Z perforacją pęcherzyka?
Tak. Teraz wypiszą. Później przyjmą.
Została nam więc ostatnia deska ratunku, czyli email do naszego doktora konsultanta.
Chyba pomogło.
Małżon wieczorem trafił na oddział skąd od razu pojechał na operację.
Zabieg trwał sześć godzin bo jak powiedział doktor „ to już nie był ostatni gwizdek na zabieg, było już po gwizdku”.
Potem jeszcze kilka drobiazgów w iście irlandzkim stylu (podanie antybiotyku, na który Małżon jest uczulony)
Wypisany został po czterech dniach z dziurą w brzuchu o długości 30 cm.
Oczywiście trafił do szpitala z powrotem (zabieg w Irlandii, taki bez słowa infekcja, chyba się nie liczy) i po kolejnym tygodniu wypisano go do domu.
Tym razem dziura w brzuchu wyglądała groźniej. Rozpruli wszystkie szwy i odstawili go do domu z otwartą raną o głębokości 2,5 cm. Musiałam napychać biedaka jakąś gąbką i robić opatrunki.
Dlatego jakoś nie chcę sprawdzać czy kolejny pobyt w szpitalu nie będzie miał jeszcze bardziej dramatycznego przebiegu.

Małżon w stanie technicznym, który można określić zwrotem: „jest jak jest, oby nie było gorzej”. Na chodzie ale żyjemy ze strachem ☹️.

Tak więc po dzisiejszych zakupach (maseczki, rękawiczki, zele antybakteryjne poszły w ruch) postaram się nie wypuszczać go z domu.
Zobaczymy jak się rozwinie sytuacja.

Znudziło mi się dziubanie na drutach.
Mam co prawda rozgrzebany obraz „krzyżykowy” ale uznałam, że potrzebuję ufoka. Czegoś mniejszego.
Zakupiłam więc dwa wzory i korzystając z zapasu muliny zaczynam wyszywać.
Będą ładne.

Na razie.
Jak Wy radzicie sobie w tych trudnych czasach?
I ogólnie i z nudą?






wtorek, 17 marca 2020

PATRYKOWY DYWANIK

Mamy dzisiaj w Irlandii bardzo nietypowy dzień.
Dzień Św. Patryka, który przez zagrożenie nowym wirusem przebiega nietypowo...
Nie ma parady. Nie ma tłumów na ulicach, nie ma otwartych pubów, w których strumieniami leje się zielone piwo...

Nie jestem i nigdy nie byłam wielką fanką takiego świętowania ale ta nietypowość mnie bardzo przygnębiła.
Wydaje mi się, że to zapowiedz radykalnych zmian, jakie nastąpią w świecie, który znaliśmy.

Przez kwarantannę, której się dobrowolnie poddajemy, uda mi się chyba zmniejszyć odrobinę zapasy włóczek, nitek, wstążek i sznurków.
Na pierwszy ogień poszedł sznurek w kolorze ciemnej zieleni.
Powstał z niego mały dywanik.

Jutro w ruch pójdzie chyba maszyna do szycia i pudło z tkaninami.
Obiecałam dziecku, że uszyję dla niej i Eamona maseczki ochronne...


Aaaa, jeszcze jedno.
Dywanik powstał z dwóch cewek sznurka 3mm (sznurki nowosolskie, szydełko numer 8)






poniedziałek, 16 marca 2020

DZIERGANIE W CZASACH ZARAZY...

Jak Wam idzie dzierganie w czasach zarazy?
Swoją drogą, co jakiś czas przypomina mi się chińskie przekleństwo: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Wolę te mniej ciekawe jeżeli mam być szczera.
Polski projekt leży (kwarantanny...)

Nadspodziewanie dużo czasu zrobiło się nagle na hobby i domowe przyjemności, prawda?

Mam bardzo ambitny plan aby zmniejszyć choć odrobinę zalegające w szafach zapasy włóczek.
Idzie mi na razie marnie.
Skończyłam co prawda strzałkę (podoba mi się bardzo!) ale teraz bardziej pruję niż robię.
Wróciłam teź niestety do okropnego zwyczaju dziergania kilku rzeczy jednocześnie.
Teraz „dzieje się” sweter z połączenia Malabrigo Sock z Kid Silkiem, drugi sweterek z ogonami z przodu (na razie ma tylko kawałek pleców), jedna chusta (jakżeby inaczej, chusta musi być w trakcie, choć jedna) i kolejny sznurkowy dywanik. Dywanik tym razem w kolorze zielonym.

Może podpowiecie mi co można obejrzeć (Netflix, HBO Go, Player+...)
Wiecie, coś takiego do dziergania...

Wrzucam zdjęcie gotowej strzałki.
Wybaczcie, ze takie. Lepszego na razie nie będzie.
Chusta juz u właścicielki a póki co...kwarantanna i zakaz spotkań.





wtorek, 10 marca 2020

STRZAŁKA

Dawno mnie nie było...

Zajęta jestem „odrobinę” pewnym bardzo skomplikowanym projektem, który sobie rośnie.
Nie znaczy to, że nie dziergam.
Zdarza się.
Dziergam. Pruję. Dziergam.
Postanowiłam uzupełnić wpisy na blogu o te rzeczy, które powstały przez ostatnie tygodnie.
W końcu założeniem bloga było archiwizowanie prac.

Może uda mi się w tym tygodniu nadrobić zaległości.

Tymczasem strzałka. Bardzo podobają mi się jej kolory. Włóczka to Katia Infinity Shawl (więcej niż jeden motek). Finiszuję już. Zostało około 40 rzędów i zamykanie oczek.

Na razie