Dzień Św. Patryka, który przez zagrożenie nowym wirusem przebiega nietypowo...
Nie ma parady. Nie ma tłumów na ulicach, nie ma otwartych pubów, w których strumieniami leje się zielone piwo...
Nie jestem i nigdy nie byłam wielką fanką takiego świętowania ale ta nietypowość mnie bardzo przygnębiła.
Wydaje mi się, że to zapowiedz radykalnych zmian, jakie nastąpią w świecie, który znaliśmy.
Przez kwarantannę, której się dobrowolnie poddajemy, uda mi się chyba zmniejszyć odrobinę zapasy włóczek, nitek, wstążek i sznurków.
Na pierwszy ogień poszedł sznurek w kolorze ciemnej zieleni.
Powstał z niego mały dywanik.
Jutro w ruch pójdzie chyba maszyna do szycia i pudło z tkaninami.
Obiecałam dziecku, że uszyję dla niej i Eamona maseczki ochronne...
Aaaa, jeszcze jedno.
Dywanik powstał z dwóch cewek sznurka 3mm (sznurki nowosolskie, szydełko numer 8)
U nas co prawda nie świątecznie, ale puste ulice i tak robią przygnębiające wrażenie.
OdpowiedzUsuńWprost przeciwnie Twój dywan - jest fantastyczny:-)
Wspaniały dywanik, podziwiam wykonanie. Cudnie się prezentuje. :)
OdpowiedzUsuńAkurat ja jestem zdania, że w sumie każdy dywan jest fajny i ja nalezę do osób, które lubią je mieć. Dlatego przy okazji mogę każdemu polecić przeczytanie wpisu https://rodzinneremonty.pl/czy-warto-miec-dywan-w-kuchni/ gdzie ciekawie napisano czy warto jest mieć dywan w kuchni.
OdpowiedzUsuń