Haft krzyżykowy/ważka.
Przy okazji wspomnień o ostatnich perturbacjach zdrowotnych i szpitalnych w naszym domu, przypomniałam sobie o dokończonym niedużym obrazku, który powstał w większej części w czasie, w którym był operowany mój Malżon.
Powiem Wam, że haft krzyżykowy to takie zajęcie, które najbardziej mnie uspokaja.
Nie korzystam z nadruków na kanwie. Kupuję wzory, drukuję je i haftuję. Jest to zajęcie wymagające skupienia o wiele bardziej niż śmiganie na drutach. Nawet ażurowa chusta składa się z sekwencji oczek, które zazwyczaj zapamiętuję i robię dość automatycznie.
Polecam więc haftowanie na czas zarazy.
Moje piękne żuczki na razie powstaną tylko w pewnej części bo nie mam tylu odcieni niebieskiej i zielonej muliny.
Pokazuję za to wyszytą ważkę.
Jakoś tak „owadzio” mi się zrobiło...
Teraz pora doszyć kilka szklanych koralików, wyprasować i oprawić obrazek.
Piękna ważka :0) nie haftowałam z 15 lat ;0)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :0)
Bardzo lubię ważki. U mnie haftowanie wraca „na warsztat” raz na parę lat.
OdpowiedzUsuń