nie wiem dlaczego. Być może powodem jest zamiłowanie do dużych chust i otulaczy (w moim przypadku zamiłowanie do otulaczy mikroskopijnych byłoby o tyleż zadziwiające co... niepraktyczne :))
Jest bowiem co owijać...
W każdym razie gołym okiem widzę, że moje resztki Dropsa Delight topnieją w zastraszającym tempie i PAPUGA nie zostanie ukończona w ciągu dwóch-trzech najbliższych dni.
Szkoda wielka bo pomimo szokującej pstrokacizny- zaczyna mi się podobać.
Coż zrobić.
Gdyby Drops Delight miał jakość Socka Malabrigo - miałabym w każdym zakamarku mieszkania upchnięty jakiś zapasowy moteczek.
Kocham Dropsa za jego kolory.
Malabrigo za tę lekkość oczek pojawiających się na drutach.
Papuga w ciągu tego weekendu dorobi się chyba ciemnego ogona, który pozwoli ciut odpocząć rozpląsanym oczom.
Liczę na to, że czarny Fabel Dropsa się nie skończy.
Po Delight podjadę aż do Dublina.
To jedyne miejsce w okolicy gdzie znalazłam tę wóczkę a i tak wybieramy się za tydzień aby odebrać z lotniska Dziecię powracające ze stażu.
Tydzień przerwy mam zapewniony.
Nie pozostanie mi nic innego jak rozpocząć kolejną chustę.
Jesień się tutaj zbliża i czuję potrzebę posiadania czegoś stonowanego, miękkiego i ciepłego.
Chyba po prostu zrobię coś w kształcie NURMILINTU ale bez ażurowych, szerokich wstawek. No i oczywiście dużo większej Nurmilintu.
Na razie moja PAPUGA razi oczy pstrokacizną.
Liczę na to, że po dorobieniu brzegów uspokoi się odrobinę.
Bardzo jestem ciekawa jak będzie wyglądała po blokowaniu!
Wcale nie razi pstrokacizną wręcz przeciwnie - bardzo przyciąga uwagę:)) Ja planuję zrobić chustę Aisling:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń