Dzień dobry,
powinien być środowy wpis o dzierganiu i czytaniu ale... nie czytam. Niczego :)
Z dzierganiem też jest krucho a to za sprawą maszyny do szycia, którą spakowałam i wyslałam tu podczas mojego pobytu w Polsce.
Powstał prototyp króliczka.
Jeszcze niedopracowany ale to pierwsza sztuka z, za przeproszeniem, miotu :)
W najbliższych planach - miś.
Potem lalka...
Króliczyca (druga w trakcie) wygląda tak:
Aby nie było tak całkiem bez dzianiny - pokazuję sweter. Ma uszkodzoną górę, spruł się przy dekolcie. Prośba właścicielki brzmiała: naprawić i ...przerobić :)
Na przeróbki dostałam aż 4 motki granatowej włóczki. Zmiany ustalone. W następnym poście pewnie pokażę jak wyszło.
Śliczna króliczyca :-) Pięknie ją ubrałaś :-)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa, jak po metamorfozie będzie wyglądał sweter...
Pozdrawiam serdecznie.
Królica śliczna i widzę, że zanosi się na dłuższy pobyt... :)
OdpowiedzUsuńPiękne Królisie :) A taki sweterek-płaszczyk mi się marzy. Na wiosnę by się przydał :) Tylko, kiedy to wszystko robić... A jak sukienka na szydełku? Robiłaś na zamówienie. Udało się?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Marta