przedstawiam Wam Szyszkę.
Sesja w biegu bo dzisiaj trafi do dziewczynki o dźwięcznym imieniu Méadhbh...
Przy okazji rozmowy o wymowie trudnych słów (inny zapis irlandzkiego imienia Méadhbh to Medbh oraz Maeve), konik a raczej klaczka otrzymała imię ...Szyszka.
Niech się irlandzkie dziecko nauczy trudnego słowa w naszym języku :)
W zabałaganionym tle- prawie finisz nowej chusty...
Sesja w półmroku.
Wiosna, która nieoczekiwanie oszalała i w niedzielę zaatakowała nas słońcem - odeszła w mroczną, pochmurną i deszczową niepamięć.
Rozważam zakup lampy antydepresyjnej...
Pozdrawiam z zimnej i deszczowej Irlandii...
☺
OdpowiedzUsuń☺
OdpowiedzUsuńPodziwiam I jeszcze raz Podziwiam. Mój akumulatorek czeka na wyjazd do Polski bo już na wyczerpaniu.Ty taka penalty energiI... Piękne to wszystko co robisz☺ U nas w Galway nic nie lepiej a te sztormy w tym roku są okropne. Pozdrawiam serdecznie.Basia
OdpowiedzUsuńNa depresję lepsza będzie kolorowa włóczka:)
OdpowiedzUsuńPiękna klacz :-) Cudowna maskotka :-)
OdpowiedzUsuńA u mnie od rana świeci cudowne słońce... czego i Tobie z całego serca życzę.
Pozdrawiam serdecznie.