poniedziałek, 8 lutego 2016

POURLOPOWO - NADAL BIŻUTERIA

Dzień dobry,

ależ miałam plany na dzisiejszy dzień.
Nie macie pojęcia jak zapełniony kalendarz...
Wszystkie (prawie) związane były z opuszczeniem poddasza, z którego piszę.
Niestety odwiedziła nas Imogen.
Kolejny w tym roku sztorm znad Atlantyku.
Wieje (w porywach do 120km/h), wyje, leje i zacina deszczem.
Przy okazji próbuje sił z dachem nad moją głową.
Póki co dach wygrywa ale wcale nie jestem pewna ostatecznego wyniku tej rozgrywki.
W mieście - pomarancowy alarm, poodwoływane loty i zapewne poddtopienia.
Wylądowałam wczoraj po ósmej rano i pogoda wtedy była fantastyczna, znowu mi się udało :) a teraz mamy mały koniec świata. 

Nie ma mowy, nie wyściubiam nosa z domu.

Postanowiłam przywieźć z Polski maszynę do szycia i właśnie wędruje ona wraz z kurierem przez pół Europy. Maszyna jest nowa i po wielu bojach ze sobą kupiam sprawdzonego Singera.
Czekam i nie mogę się doczekać :)
W Polsce zostawiłam czterdziestoletniego Łucznika, przesiadka będzie więc jak z malucha do mercedesa.

Przywiezione zakupy (tkaniny, nici, guziki, czesanka) popakowałam i z braku pomysłu (a raczej nadmiaru pomysłów i braku decyzji) na kolejną chustę - robię to co najłatwiejsze i najszybsze.

Powstały kolejne naszyjniki.

Tradycyjnie z suszonych roslin (moje ulubione)  i jeden "kosmiczny".









3 komentarze:

  1. Piękne naszyjniki!
    Trzymam kciuki za dach - żeby wygrał potyczkę z Imogen! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczne naszyjniki :-) Masz genialne pomysły na nie - bardzo mi się podobają :-)
    Mam nadzieję, że Imogen zaraz sobie pójdzie precz...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chusta się zapowiada bardzo ładnie. A naszyjniki prześliczne! :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że tutaj trafiłaś/-eś. Będzie mi jeszcze bardziej miło gdy zamieścisz jakiś komentarz.