I robótkowo, i czytelniczo.
Lżejsze robótkowo to haft krzyżykowy oraz szydełko.
Zabrałam się za wykonywanie ozdób świątecznych. "Krzyżykuje się" następny konik na biegunach, dzierga kolejna śnieżynka.
Mam też ambitny plan aby nareszcie zakończyć najdłużej robiony entrelakowy komin.
Nie chcę nawet sprawdzać od kiedy mam go na drutach.
Mój zapał do zakończenia robótki ma przyziemny powód.
Potrzebna jest mi żyłka...
Mam tyle rozgrzebanych prac, że muszę coś zakończyć.
Tymczasem na górę listy przesunęła się ażurowa, czerwona chusta (nie zaczęłam jej jeszcze).
Waham się pomiędzy Haruni a Aeolianem.
Haruni chyba szybciej się będzie dziergać.
To istotne bo powinnam ją skończyć za 3 tygodnie.
Dzierga się również kamizela (póki co wygląda jak mini spódniczka, skądinąd to niezły pomysł, niekoniecznie dla kogoś w moim wieku :))
Wszystkie rozpoczęte robótki na drutach 3-3,5, z cienkiej, skarpetkowej wełny...
Końca nie widać.
Chyba powinnam dla odmiany zrobić jakiś projekt na drutach nr 12 :)
Teraz czytadło.
W związku z planami "ażurowymi", nie czyta się a zaczęło słuchać.
Arturo Perez-Reverte "Ostatnia bitwa Templariusza".
Bardzo lubię tego autora.
Pisze kryminały, czy jak kto woli inteligentne thrillery.
Nie jest to kryminał z wartką akcją. Jeżeli szukamy pościgów, pogoni, strzelania itp. to niekoniecznie sięgajmy po tego autora.
I może niekoniecznie po "Ostatnią bitwę Templariusza" bo to wcale nie jest moja ulubiona książka Pereza-Reverte.
Akcja rozpoczyna się od Watykanu i ataku hakera.
Potem mamy barokowy kościołek, który...zabija.
Księdza Lorenzo Quarta, który prowadzi dochodzenie.
Intrygujące postaci, piękne miasto i intrygujące kobiety.
Zaczynam jej słuchać ponownie (przeczytałam parę lat temu) gdyż wtedy nie zwracałam uwagi na opis miasta, w którym rozgrywa się akcja.
Początek to Rzym ale potem przenosimy się do absolutnie cudownej Sewilli...
Właśnie to jest tak naprawde powód, dla którego sięgnełam po tę lekturę ponownie.
Podczas naszej ubiegłorocznej tułaczki po Hiszpanii, udało się nam odwiedzić Sewillę.
Jestem tym miastem absolutnie oczarowana.
Tutaj pora na zdjęcie.
Zerknijcie. Tak wygląda magiczna Sewilla późnym wieczorem czy jak kto woli, wczesną nocą...
Jeżeli do tego dodamy fonię czyli gitarzystę grającego Concierto de Aranjuez Rodriga (i to grającego jak z płyty, powiedzmy, wydanej przez Deutsche Gramofon...), będzie to obraz miasta, które mnie zauroczyło.
Gdybym miała opisywać książkę, ten post nigdy by się nie skończył :)
Polecam więc serdecznie.
Arturo Perez-Reverte. Sewillę. Concierto de Aranjuez Joaquina Rodrigo...
I spacer na YouTube po pięknej Sewilli.
I jeszcze gwoli przyzwoitości - bardzo marne zdjęcie (zdjęcie przyzwoite pojawi się dopiero wraz z którymś domownikiem :) mojej kamizeli.
Piękne zdjęcia, bardzo nastrojowe :)
OdpowiedzUsuńSewilla to magiczne miasto :) Szczególnie wieczorem.
UsuńSwoimi zdjęciami przywołałaś piękny czas, który spędziliśmy w Sewillli. Pod katedrą często piliśmy kawę i wąchaliśmy koński zapach , który ma tam swój urok. jeśli chodzi o Arturo Perez-Reverte, to również bardzo go lubię. posiada niezwykłą łatwość opowiadania przedziwnych historii.
OdpowiedzUsuńAle sprawiłaś mi swoim postem wielką przyjemność. Dzięki serdeczne.
Danonk, cieszę się bardzo.
UsuńNie miałam w tym roku normalnych wakacji. "Normalne" w moim wydaniu oznacza, że wsiadamy do samochodu i jedziemy bez szczegółowo zaplanowanej trasy. Wiem, że chcę na przykład zobaczyć w danym regionie jedno, dwa miasta. Dzięki temu można zwiedzić inny świat niż ten z przewodników turystycznych. Moim ulubionym miejscem w Hiszpanii jest Cuenca. Nie wiem czy w przewodniku, który posiadam (taki grubaśny, kilkaset stron) Cuenca zajmuje choć jedną stronę, chyba nie. A to absolutnie fantastyczne miejsce, na liście UNESCO etc. Chyba kiedyś zrobię wpis "hiszpański" i opiszę parę takich miejsc...
Rozmarzyłam się. Może w przyszłym roku, o ile będzie lepszy niż 2014, pojedziemy znowu do Hiszpanii. Moja córka kończy już studia i potem nie wraca do Hiszpanii, nie będzie więc pretekstu aby tam polecieć.
Pozdrawiam
Fajne zdjęcia:) i na drutach ciekawa praca:)
OdpowiedzUsuńPraca druciarska już mnie mocno znużyła. Nie dość, że taka cienizna to jeszcze czarna.
UsuńAle powoli, powolutku zbliżam się do podkroju pach, będzie szybciej. I kolorowo bo na górze znowu pojawią się kwadraciki z Dropsa Delight. Mam wolny weekend i trochę robótki przyrośnie.
Piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńAleż się u Ciebie dzieje! :) Fotki bardzo klimatyczne - aż chciałoby się tam być... Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNigdy nie pojadę do Hiszpanii ,więc tym bardziej dziękuję Ci za zdjęcia,za Twoje wspomnienia z tych magicznych miejsc:)
OdpowiedzUsuńMiri