Nie wyszło.
Kwadracikowego uzależnienia ciąg dalszy.
Torebeczka powstała dla mojej córki, Marci.
Ale ten zestaw kolorystyczny (czarny Fabel i do tego Delight Dropsa) tak mi się spodobał, że zrobiłam wczoraj/dzisiaj sporo kwadratów.
Tym razem będzie to coś dla mnie.
Nie wiem dokładnie jaki będzie miało kształt ale to troszkę powrót do pomysłu tuniki z karczkiem kwadracikowym.
Będzie to albo tunika albo długa kamizelka.
Jedno i drugie w kształcie litery A.
Na razie jest tylko dół i zastanawiam się czy zrobić ozdobny brzeg czy tylko obrobić całość oczkami rakowymi...
Z pozytywnych wydarzeń tego tygodnia- udało mi się namierzyć w e-dziewiarce długo poszukiwaną włóczkę na moją chustę :)
Nawet dość znośnie wygląda razem, jutro zrobię próbkę i obejrzę ją przy dziennym świetle. Może obędzie się bez robienia na zmianę nitką z jednego i drugiego kłębka?
Aby nie kupować tylko jednego precelka zamówiłam jeszcze motek Dropsa Lace.
Też na chustę. Kolejny ażur, wzór nie został jeszcze wybrany, ma to być coś bardzo ozdobnego:).
I na koniec środowe doniesienie "co się czyta".
"Ulisses" się nie czyta tylko ślimaczy.
Może zbyt durna jestem aby się poznać na geniuszu...
Druga możliwość jet taka, że wystarczy mi ciągły szmer w głowie spowodowany galopem moich własnych myśli. Z tym całym Stefanem, czuję się jakbym miała uciążliwego sublokatora :)
Potrzebuję raczej czegoś lekkiego, babskiego, takiego do poczytania w autobusie.
Na razie nie mogę dotrzeć do biblioteki, wyciągnęłam więc książkę z domowej biblioteczki.
Troszkę przez nostalgiczne myśli związane z listopadem a troszkę z tęsknoty za dłuższymi wakacjami.
Marcin Kydryński, "Muzyka moich ulic."
Można lubić, bądź też nie, autora. Niewątpliwie jednak, kocha to miasto.
Ale nie jest to przewodnik po Lizbonie.
To przewodnik po fado.
I trochę po literaturze.
Przynajmniej dla mnie.
Poprzedni cytat, ten z Umberto Eco był spory.
Teraz więc ograniczę się do króciótkiego.
Poprawia mi humor bo ostatnio z czasem krucho.
Nawet na czytanie mi go brakuje.
Zawsze byłam pożerczem ksiazek. Ostatnio jest ich znacznie mniej :(
Wróćmy do cytatu.
Portugalski noblista, Jose Saramago powiedział:
"Człowiek powinien czytać z wszystkiego po trochu albo tyle, ile może, nie wymaga się od niego niczego więcej, mając na względzie krótkość życia i rozgadanie świata".
Przy okazji czytania, nie mogłam sobie odmówić kawałka fado...
Kocham Lizbonę, a smutne fado wcale nie pogarsza mojego nastroju.
Raczej przenosi mnie, choć na parę minut, w to magiczne miejsce :)
Śliczne kwadraciki! Cokolwiek z nich zrobisz, czy tunikę, czy kamizelkę, będzie cudowne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńśliczne kolorowe kwadraciki
OdpowiedzUsuńNapisałam już w tytule- są uzależniające.. :)
UsuńCiekawie się zapowiada kamizelka będę czekać na efekt końcowy:)
OdpowiedzUsuńWlaśnie zorientowałam się, że skończył mi się zapas czarnej włóczki.
UsuńKupiłam sporo ale po drodze były kocyki i poduszki... Na gotową kamizelkę trzeba więc będzie ciut zaczekać. Mam nadzieję, że włóczka dotrze do piatku- potem czterodniowy weekend. Już się nie mogę doczekać :)
:)
Te kolorki w kwadracikach wyglądają jak Noro. Ciekawie
OdpowiedzUsuńKolorystycznie wypada to naprawdę dobrze a przy Noro- jest taniutkie jak barszcz :) Pozdrawiam.
UsuńCzytanie bardzo ambitne, a robótka zabija cudnymi kolorami!
OdpowiedzUsuńAmbitne czytanie cichaczem odkładam na półkę. Zaczekam, będzie może lepszy czas. A Lizbona muzyka moich ulic to sama przyjemność. Spędziłam tylko tydzień w Lizbonie ale to jedno z moich ukochanych miejsc na mapie świata :)
UsuńBarwy Dropsa Delight mnie również urzekły. Do tego stopnia, ze to już kolejna robótka w tym wydaniu kolorystycznym.
Jaka piekna jest ta cieniowana wloczka...
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego zdania.
OdpowiedzUsuńI to pomimo tego, ze oczywiście aparat przekłamuje :)
Pozdrawiam
ja bym obrobila oczkami rakowymi, bo z tymi ozdobnymi duzo czerni dorzucasz i jakos tak smutnieje ta robotka. Ale to takie moje subiektywne zdanie. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńSkończyło się na oczkach rakowych :) Ale czerni będzie sporo bo... kamizelka ma być cała czarna. Tylko na dole będzie pas tych kolorowych kwadratów i u góry dekolt wykończony malutkimi (chyba)
UsuńW koncu musze zajrzec do tej e-dziewiarki, w blogosferze (od dziewczyn z wyzwania u Maknety) jeszcze Marzena z Welnianych Mysli zalozyla e-sklep z wloczka, wiem ze troche dziewczyn sie u niej zaopatruje. Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńFajne te kwadraciki, takie nietypowe, bardzo ciekawe zestawienie kolorów :)))
OdpowiedzUsuńZ Ulissesem oswoiłam się dopiero przy drugim czytaniu, kiedy podeszłam z innym nastawieniem, czyli nie goniąc za fabułą, bo ta jest nijaka, nieciekawa, nie przyglądając się treści, ale - formie. Książka była nowatorska w chwili kiedy się ukazała, natomiast dzisiaj niczym nie ekscytuje czytelnika. Jest reliktem przeszłości, jakimś tam kamieniem milowym w literaturze, ale tych kamieni było po niej jeszcze mnóstwo. Jeśli chcesz dostrzec w niej geniusz, to musisz pamiętać w jakich czasach ta książka powstała, jak wówczas pisano. Nic więcej genialnego ani porywającego tam nie ma :). Ale warto przeczytać, żeby to wiedzieć :).
Ciekawie się zapowiada, czekam na całość! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNic tak nie poprawia humoru jak dobra książka i fajna robótka no i oczywiście udane zakupy w e-dziewiarce. Pozdrawiam druciarsko!
OdpowiedzUsuńCały czas mnie ten Delight kusi i chyba w końcu po niego sięgnę ;) Nie ma się co tam wstydzić takiego uzależnienia ;) A cytat wybrałaś genialny ;) Przepisałam go sobie ku pamięci :)
OdpowiedzUsuń