Już prawie czwartek...
Dziergania było niezbyt wiele w tym tygodniu.
Czytania również jak na lekarstwo bo miałam naprawę mało czasu.
W pracy trwa w najlepsze jakiś obłędny czas.
Tak lekko licząc "obrobię się" za jakiś tydzień z tym co mam na biurku.
A to jest praca tak jakby nadprogramowa.
Potem będę ze dwa tygodnie nadrabiać zaległości...
Poza pracą miałam w tym tygodniu zajęcie w ramach tak zwanego obowiązku alimentacyjnego.
Wyjechała bowiem na tygodniową wycieczkę zagraniczną moja Teściowa...
Obowiązek alimentacyjny polega na karmieniu, szczotkowaniu, doglądaniu i dotrzymywaniu towarzystwa kotce, ktora mnie sobie przygarnela parę lat temu.
A i jeszcze na rozmrażaniu kulek wołowiny pozostawionych "na pocieszenie".
Została ulokowana u Teściowej i podczas jej nieobecności należy sie kotem odpowiednio zajmować.
Wcale nie jest to taki mały problem bo Kicia wychodzi z domu...
Teściowa ja tego nauczyła.
Kota sie wypuszcza z domu a następnie wywiesza się człowiek z okna na pierwszym piętrze i donośnym głosem kicia, nawołując drańskie stworzenie do powrotu.
Stworzenie jest bystre i ostrożne. Proceder trwa w najlepsze już od sześciu lat.
W każdym razie kicianie przez okno wyklucza robótki ręczne...
Z odwracaczy uwagi i pożeraczy czasu była jeszcze wizyta mojej siostrzenicy (mieszkającej na stałe za granicą).
Cos tam jednak podziergałam.
Po pierwsze - nadal w bólach ale jednak rośnie entrelakowy komin.
W ten weekend juz go naprawdę skończę.
Jest go na razie tyle:
Na zdjęciu razem z książką "w czytaniu".
Nigdy nie czytałam Ulissesa.
Coś tam, mniej więcej pamiętałam sprzed lat, ze to skandalizujące i akcja dzieje się w Dublinie.
Czytam więc i zastanawiam się o co było tyle hałasu...
.
W kazdym razie uznałam, ze skoro książka ta ma tylu fanów, warto wiedzieć o czym jest.
Na razie przemieszczam się ze Stefanem Dedalusem ulicami Dublina i ... jestem na razie zdezorientowana bo nie wiem co myślę...
Wracam do czytania.
Na koniec jeszcze zdjęcie naszej uroczej Kici w pozycji "lubieżnikowanie".
Koła do góry bieżnikiem i kategoryczne polecenie wydane karcącym wzrokiem "głaszcz i drap"...
.
Plany na ten tydzień: skończyć ten straszliwy komin!
Zrobić choc kilka śnieżynek choinkowych.
Spróbować ogarnąć frywolitkowanie (ciężko będzie...).
Dokończyć piórnik z kwadracików i zrobić wszystkie babcine kwadraty na dół kamizelki, którą właśnie wymyśliłam...
Skoro to wpis podsumowujący to bardzo dawno nie bylo "slucha się".
Slucha się obecnie najnowsza plyta Annie Lennox, "Nostalgia".
Dobranoc.
Jaka śliczna szylkretowa kota! Też mogłabym wobec takiej świadczyć obowiązek alimentacyjny ;)
OdpowiedzUsuńMnie się również bardzo podoba. Ale moja Teściowa ma koleżankę, która za każdym razem twierdzi, że to najbrzydszy kot świata...
UsuńOkropne babsko...
Super koteczek ;) No i komin baardzo ładny, niech rośnie jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Asia
www.wloczkiwarmii.pl
Komin dostał zapaści. Zima niedługo to do końca listopada zapewne go "zmęczę".
UsuńEntrelak + magic= super:)))))Kisia milusia,zazdroszcze:)mój kotka nie lubi się przytulać ani miziać:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nasza Kicia zrobiła się taka w tym roku. W końcu ją Teściowa wysterylizowała (okazało się, że już ostatni gwizdek był przed problemami zdrowotnymi Koty) i po zabiegu stała się taka miziasta.
UsuńKicia urocza wielce więc można jej wybaczać wszelkie fanaberie, w końcu to kot jest ;) Mnie Ulisses zanudził na smierć i nie dałam rady go skończyc. Komin zapowiada sie świetnie, kończ i pokazuj bo jeszcze enterlakowego nigdzie nie widziałam. A plany masz bardzo ambitne, życzę realizacji. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMoje plany sie rozrastają jak ciasto drożdżowe w cieple...
UsuńE trelak lezy na wierzchu i jest juz jak wyrzut sumienia.
A ja...zaczynam nowe rzeczy.
W dodatku dzisiaj kupiłam w pasmanterii włóczkę Lace Lux Lana Grossy.
Kolor- hmmmm żucza zieleń. Ale piękny szal wizytowy z niej zrobię...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie wążne ile oczek! Ważne, że do przodu :) czekam na efekt na ludziu :D
OdpowiedzUsuńZ ludziem to jest kłopot. Domownicy sie pętają po świecie. Trudno o zdjęcie na czymś innym niż wieszak :)
UsuńA ja zaczynam dziergać szal entrelaciem a czapkę już mam:) Piękne kolory włóczki wybrałaś:)
OdpowiedzUsuńCzapki nie próbowałam robić bo... nie używam. Komin będzie na tyle długi, ze w razie zimna wystarczy tez na opatulenie głowy.
UsuńPiękny komin już widać , a u mnie jeszcze nie zaczęty. W okrążeniach robisz? Jaki on piękny, taki trójwymiarowy! A teraz to chyba coś w kosmosie jest niedobrze bo czasu niema na nic, chyba za szybko kręcą naszą Ziemią. Tak szybko,że nie ma czasu na kręcenie drutkami!Pozdrawiam Druciarsko!
OdpowiedzUsuńOj Gabi, czas sie nie chce roziągnąc i tyle. Ja od początku października wychodzę prawie codziennie z pracy po 18.
UsuńA przychodzę grubo przed 7.00.
I końcca tej orki nie widać...
A czasu na dzierganie bardzo ale to bardzo mało.
:(
A jak do tego dodamy to wieczne rozpoczynanie robótek...
Kotka wspaniała! ^^
OdpowiedzUsuńUlissesa podczytywałam, ale jakoś wymiękłam w trakcie, może kiedyś się uda dokończyć.
Ja też kiedyś do niego wrócę. Na razie zbastowalam bo jest tak jak napisałam w dzisiejszym poście. Czuje się z tym Stefanem jakbym miała sublokatora w głowie.
UsuńPora na jakiś kryminał. Albo romans :)
A nie jakieś monologi i strumienie świadomości :)