środa, 8 października 2014

GRYZOŃ I TĘSKNOTA

Witajcie,
od jakiegoś czasu zamierzałam wziąć udział w akcji czytania i dziergania ale...po prostu jakoś na czytanie nie było czasu.
Ostatnio zresztą mam na wszystko ciut mniej czasu.

W każdym razie po skończeniu prototypu torebki chciałam bardzo grzecznie wyciągnąć jakąś zaległą robótkę.
Tym bardziej, że niebawem zaczyna się akcja razemrobienia chusty u Intensywnie Kreatywnej.
Zamierzam wziąć w nim udział, wzór mam wydrukowany od dobrych paru tygodni a razem łatwiej i przyjemniej będzie się dziergało.
Przejrzałam koszyk z rozpoczętymi swetrami, tunikami, skarpetami...
Bez większego przekonania zabrałam się za żakardowe skarpety ze wzoru Dropsa, które zaczęłam robić (zerknąć na owe śliczności można tutaj)
Żakard to nie jest moja ulubiona technika dziewiarska.
Zrobiłam parę centymetrów i siły mnie opuściły na dobre.
Bez większego przekonania sięgnęłam więc po szydełko i cieniowany kłębek leżący na samej górze szuflady.
Cóż.
Rozpsułam się.
Jak dziadowski bicz rozpuściłam.
Niby kolory to ma ładne.
Ażurowa chusta byłaby miła dla oka.
Ale...
Piszczy ta włóczka.
Akrylu ma całe mnóstwo a ja sie już kompletnie rozbestwiłam przez te wszystkie merynosy ...
Nie wspominając o ostatniej chuście (tej, którą pożegnałam zanim zdążyłam się przywiązać)
To była wełna 50/50 z jedwabiem...
I jak tu po czymś takim dziabać w tym akrylu piszczącym?

Kompletnie zniechęcona sięgnęlam po książkę.
Z tęsknoty za wakacjami z Małżonem (których w tym roku nie było :() zaczęłam sobie wertować "Drogi do Santiago" napisane przez Ceesa Nootebooma. 







Historii, kultury i sztuki.






























16 komentarzy:

  1. Teodora ma piękne oczy :D Czy będziecie mówić na nią zdrobniale Tedzia?
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczurki super! A to ostatnio to ma być czapka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teodora i ja mamy ciut spóźnienia. Po prostu spędziłam 11 godzin w pracy.
      Ale rączki i nóżki dzisiaj jej zrobię.
      Sukienkę może jutro :)
      A to ostatnie to góra skarpety. Właściwie podkolanówki. Wzór ze strony Dropsa.

      Usuń
  3. Lubię szczurki, a i dzierganka prezentuje się bardzo efektownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczurki są fajne.
      A do dzierganki skarpetkowej jakoś straciłam zapał.
      Ale moja córka przylatuje do domu w grudniu, do grudnia sporo czasu...

      Usuń
  4. I szczurek będzie miał dziewczynę ;-) Jest piękna, a będzie jeszcze piękniejsza :-) Już się nie mogę doczekać, kiedy pokażesz ją skończoną.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tedzia ma już tułów, dzisiaj dostanie łapki i wtedy ją sfotografuję i wrzucę na bloga.

      Usuń
  5. Słodka mysza będzie ;) Chociaż, jak zobaczyłam miniaturkę, to pomyślałam, że robisz wymyślne męskie stringi... takie kosmate myśli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he, jakoś nie wpadłam na ten przedni pomysł...
      Małżona już podpytałam czy chce :)
      Zapowietrzył się ciut.
      Nie wiem czemu...
      Przecież mogłabym wydziergać je z czegoś niegryzącego :)

      Usuń
  6. Super szczurek, juz widze ze Pani szczurkowa tez bedzie piekna!

    OdpowiedzUsuń
  7. No i teraz przez Ciebie muszę sobie szczurka zrobić. Mam chyba nawet włóczkę, co się nada - odrobinkę przędzionej ręcznie wełny wrzosówki - wprawdzie nie czarnej, a brązowej, ale to chyba będzie najlepszy wybór! A może nawet skończy się tak, że szczurek powstanie i trafi jako prezent do pewnego zaprzyjaźnionego szczurzoprzyjaznego domku. I to wszystko Twoja wina :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam bardzo.
      Prawdę mówiąc to ja nie pałam do gryzoni jakąś bardzo szczególnie wielką miłością.
      Znaczy do szczurków.
      Ale mój Małżon posiadał dwie sztuki i upiera się, ze to fantastyczne stworzenia.
      Szczurek nr jeden to zakup na pocieszenie i pomyślałam, że szczurkowa mu się spodoba.
      Spróbowałby twierdzić coś innego!

      Usuń
  8. Jaka cudna Teodora! No piękna po prostu! Jaki ma pyszczek - cudo! A ja myślałam, że nie lubię szczurów. Jak to się można pomylić :)
    To grymaszenie włóczkowe świetnie rozumiem - ja też wolę teraz dziergać z lepszych włóczek. Wyjątek stanowią swetry dla córci, które raz, że lądują co chwilę w pralce (wełny bym tak często nie ośmieliła się prać), a dwa - że szybko się z nimi rozstajemy, bo Mała rośnie.
    Pozdrawiam,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo.
      Za moment wrzucam zdjęcia Teodory w całości.
      Nawet w ubranku, bo nie będzie przecież na golasa paradować.
      Pomimo nęcącego"tatuażu" na siedzeniu.

      Usuń

Miło mi, że tutaj trafiłaś/-eś. Będzie mi jeszcze bardziej miło gdy zamieścisz jakiś komentarz.