Po rzymskim upale, Gdańsk zaprezentował się nam iście jesiennie.
Nie wiem czy jest tak zimno, czy też to efekt szoku termicznego.
Plus sytuacji - aż się chce wyciągnąć druty i zabrać za jakiś jesienny sweter lub...szalik :)
Może chustę?
W pierwszej wersji chciałam zdać tu dłuższą relację z podróży ale zmieniłam plan.
Będzie krótko i ze zdjęciami.
Jadąc do miasta takiego jak Rzym, mamy mniej więcej wyobrażenie tego co zobaczymy.
Koloseum, Forum Romanum, Fontanna di Trevi, Plac Hiszpański i słynne schody, Campo de Fiori, Piazza Navona, Trastevere...
Hasła i towarzyszące im obrazy.
Potem lądujemy, jedziemy autobusem z lotniska do centrum miasta i nagle zza zakrętu wyłania się rudawa budowla. Zasłaniają ją jakieś krzaki i samochody ale widzimy łuki.
Rzymski akwedukt zapewne, łuki ma...
I nagle dociera do nas, że to co widzimy to symbol Wiecznego Miasta, Koloseum...
Nie można się chyba przygotować na to jaki jest Rzym.
Dla mnie to miasto-muzeum. Miasto upału, zmysłowych barokowych fontann Berniniego, niezliczonych kościołów, do których nie wchodzimy bo przecież akurat w tym nie ma żadnej z prac Caravaggia a jeszcze tyle do zwiedzenia...
Wąskich uliczek i lodziarni oferujących lody o 150 smakach (polecam...bazyliowe).
Nie kocham jakoś szczególnie baroku z jego przepychem ale trudno przejść obojętnie wobec barokowych budowli tego miasta.
Mnie jednak najbardziej oczarowały i rozbawiły...obeliski pokryte hieroglifami, piramida stojąca nieopodal stacji metra o tej samej nazwie i wąskie uliczki Zatybrza.
Chciałabym jeszcze kiedyś móc zjeść antipasti (kwiaty cukinii nadziewane ricottą) siedząc na Campo de Fiori, nieopodal pomnika mrocznego Giordano Bruno (nic dziwnego, że tak wygląda, to właśnie tutaj Giordano Bruno spłonął w 1600 roku na stosie...)
Dość tych wywodów.
Czas na zdjęcia.Kilka i z konieczności wykonane małpka bo i tak spakowanie się na 4 dni do małego bagażu podręcznego to jednak wyzwanie.
Podpisy dodam im później bo...chciałabym zrobić choć kilka rzędów mojej chusty.
Chyba ją skończę bo musiałabym dokupić motek włóczki a to nie jest takie proste.
Na początek akcent dziewiarski.
Rzymskie konie dorożkarskie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi, że tutaj trafiłaś/-eś. Będzie mi jeszcze bardziej miło gdy zamieścisz jakiś komentarz.