Czyta się książka "81:1 Opowieści z Wysp Owczych"
Dostałam ją od Mikołaja, głównie z powodu planowanej wyprawy na Islandię.
Mikołaj miał ogromny problem ze zorganizowaniem książki o tematyce "islandzkiej" i ze względu na bliskość geograficzno-pogodową przyniósł mi zamiennik.
Czyta się świetnie, pomimo mnóstwa danych statystycznych.
Wiecie, że Farerowie (rdzenni mieszkańcy Wysp Owczych) mają 250 okresleń na deszcz? I prawie 350 na wiatr?
Nie zniechęca mnie to absolutnie i nadal marzy mi się islandzka (albo "gdzieśokoliczna") wyprawa.
Wyprawa do krainy ognia i lodu.
Z jednej strony lodowiec. Z drugiej gorące źródła.
I absolutnie nieprawdopodobne krajobrazy.
Przeczytałam gdzieś, że norweskie fiordy wyglądają przy islandzkich krajobrazach jak ubodzy krewni...
Czy mozna sobie wyobrazić lepszą rekomendację?
Tyle o czytaniu i marzeniach.
Teraz kwestie przyziemne.
Dziecko moje wylatuje w ten weekend na uczelnię.
Zapytało goźnie: "Mamo, co z moim swetrem?"
Posłusznie odgrzebałam zapomnianą robótkę.
Robię ją ... hmmm od wakacji?
Wydawało mi się, że muszę w niej mnóstwo poprawić (a same wiecie co się często dzieje po spruciu kawałka, zazwyczaj NIC, odkłada się robótkę do koszyka na później).
Tymczasem sweter Marci jest prawie skończony.
Powstaje z Dropsa Delight i włóczki Merino.
Jest pasiasty...
TAKI
Siadam do zrobienia rękawów.
oj te dzieciaki.Moja też czasami coś na cito potrzebuje, ale hmmm prawie zawsze.:)
OdpowiedzUsuńPewnie, łazi taki kleszcz i się czepia człowieka. Oczy jak kot ze Shreka i to "MAMOOOO".
UsuńDziecko nie zapytało "groźnie", zapytało "motywująco" ;)))
OdpowiedzUsuńHe, he :) Dziecko juz ciut nerwowe przed wyjazdem. Nie wyglaa na motywujace tylko poddenerwoane. Łazi po chałupie śpiewajac chińską piosenkę...
UsuńNie lubię wracać do odlożonych robótek bo u mnie najczęściej kończą w postaci sprutej.
OdpowiedzUsuńI u mnie Ufoki, czyli prace, które z różnych przyczyn czekają na przypływ "chęci" do ich wykończenia są. A są to przeważnie robótki -haftowanki - wyszywanki.
OdpowiedzUsuńUfoka szydełkowego mam jednego, a jest to pled robiony włóczką mimozą i niestety zabrakło mi paru motków do jego ukończenia i mam problemy ze znalezieniem odpowiedniej włóczki ;)
Pozdrawiam
Dorka
To dobrze, że sweter już prawie skończony - raz dwa i będzie! Jej, na Islandię też bym się wybrała...
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekac się sweterkowego finału:-) Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńAle fajnie wyglądają te paski, będzie super sweter :))
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten sweter.
OdpowiedzUsuńZnajomi byli na Islandii i wrócili zachwyceni - zdecydowanie podróż ich życia (w obu wypadkach jakie znam), a zdjęcia i opowieści przywieźli takie, że nic tylko się pakować i lecieć...
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć marzenia i powoli zbliżać się do ich realizacji - ale ja zdecydowanie za ciepłolubna jestem by na Północ się wybierać.
OdpowiedzUsuńTak to z tymi swetrami bywa, że czasami brakuje niewiele, a nie chcą się ukończyć ;-)