Aktualizacja 16-01-2015 r
Ależ wolno się to dzierga...
Wczoraj powstał tylko taki kawałeczek.
Chyba muszę się zastanowić nad dzierganiem żakardowego swetra...
:)
Oczywiście, zamiast kończyć "rozgrzebańce", pod wpływem mojego wczorajszego wpisu dotyczącego KUCYKÓW W KARDIGANACH, wyciągnęłam z szuflady rozpoczętą robótkę i zabrałam się za żakardowe skarpety dla Marci.
W związku z koniecznością ciągłego liczenia kolorowych oczek nie czytam a słucham.
Coś lekkiego.
W tle lecą sobie przygody Roberta Langdona znanego pewnie większości z Was bohatera "Kodu Leonarda da Vinci" oraz "Aniołów i demonów".
Pomijając niektóre absurdalne rozwiązania zastosowane przez Dana Browna, lubię te jego czytadla.
Napisane są dobrze, czyta się szybko a przede wszystkim, poza Robertem Langdonem, bohaterem jego książek jest SZTUKA.
Czytając "Kod Leonrada da Vinci" miałam odpalony komputer i oglądałam wszystkie zabytki opisywane na kartkach książki.
W "Zwodniczym punkcie" spotykamy się z tajemnicami ukrytymi w "Melancholii" Albrechta Durera. Słucha się dobrze, żakard postępuję powolutku, przeganiam myśli o niedokończonych pracach (przyszycie plisy do kamizelki, dokończenie rękawów w pasiastym swetrze Marci).
Może do końca tygodnia coś się zmieni bowiem kuruję moje miesięczne, ustawiczne przeziębienie.
Tym razem bez protestów w kwestii zwolnienia lekarskiego.
Miesiąc leczenia "w kratkę" to dość dużo. Za mną dwie kuracje antybiotykowe a zapalenie gardła i zatkane zatoki w kondycji takiej samej jak na początku grudnia.
Tak więc układam się pod kocem i zabieram za dzierganie bajecznie kolorowych, żakardowych skarpet. Traktuję je jako wprawkę przed czymś większym.
Bardzo mi się podobają te żakardy...
Życzę Ci zdrówka. Jaka piękna ta kolorowa włóczka z przepływem! Jej, będą super skarpety:)
OdpowiedzUsuńNa razie skarpeta jest jedna i to w połowie. Na swoje usprawiedliwienie napiszę, że są dla mojej córki, którą zobaczę dopiero w czerwcu. A wtedy te skarpety również nie będą na gwałt potrzebne:)
Usuńzdrówka. Ksiązka fajna czytałam ją jakiś czas temu. Ale pięknie kolorowo na drutach
OdpowiedzUsuń:)
Usuńcudowne to będą skarpety! piękny żakard!
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
UsuńPiękne skarpety dziergasz! Dla mnie żakard to czarna magia, więc tym bardziej podziwiam i się zachwycam.
OdpowiedzUsuńżakard jest prosty ...jak drut :)
Usuńtylko czasochłonny
żakard zapowiada się interesująco :) ach te kolory :)
OdpowiedzUsuńna zaziębienie zdecydowanie polecam kit pszczeli na spirytusie - zawsze pomaga
muszę poszukać tego specyfiku, nigdy nie używałam :)
UsuńKsiażka godna polecenia :0
OdpowiedzUsuńSkarpety boskie :0
dziękuję :)
UsuńPodoba mi sie - ladny zakard :-)
OdpowiedzUsuńMnie te skarpety również zauroczyły. To wzór ze strony Dropsa, będą wyglądały prawie tak samo. Prawie bo kolorowa włóczka jest inna.
UsuńŻyczę zdrowia :) Włóczka ma fantastyczny kolor :)
OdpowiedzUsuńDana Browna nie czytałam chociaż stoi u mnie na półce. Jakoś nie mogę się do niego zabrać po obejrzeniu filmów.
Po obejrzeniu filmu czytanie traci swój urok. To typ literatury czytanej raczej nie dla jej urody samej w sobie:)
UsuńŻakard zapowiada się interesująco, skarpety z pewnością będą i ładne i ciepłe. Czekam na efekt finalny.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Na efekt finalny trzeba będzie ciut poczekać. idą dramatycznie wolno.
UsuńSzybkiego powrotu do zdrowia życzę i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKsiążka ciekawa a skarpety będą kolorowe:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUwielbiam Dana Browna:)
OdpowiedzUsuńJa może nie jestem aż taka fanką ale bardzo sprawnie pisze. Dobrze się czyta :) Pozdrawiam.
UsuńAle kolorowo na drutach. Zdrowiej szybko.
OdpowiedzUsuńDziękuję, zatoki się zbiesiły i ani myślą odpuścić. Ale nic to. Szkoda tylko, że jutro do pracy. Tak mi dobrze w domu...
UsuńMoże i idą powoli te żakardy ale za to jaki fantastyczny efekt.
OdpowiedzUsuńTaaaak.. Skończę te skarpety. Obfotografuję i zakażę używania :)
UsuńBardzo ładny żakardzik. Kolory włóczki oszałamiające.Ja nie wiem jak można na takie skarpety buty założyć. To będzie świętokradztwo. Pozdrawiam druciarsko!
OdpowiedzUsuńJuż powiedziałam mojej Marci, że nie widzę możliwości złachania tego krwiopijczego żakardu...
UsuńWczoraj tak wiesz, dla odpoczynku, zamiast dokończyć jakiegoś ufoczka, wrzuciłam na druty pierwszy kołowiec.
Jestem pięć cm za dziurami na rękawy i trwało to tyle co zrobienie jednej pioruńskiej skarpety do pięty!
A kołowiec z pojedynczej włóczki, żaden tam grubaśny. Druty 4.
Ja też ciągle się doleczam, więc łączę się w bólu.
OdpowiedzUsuńA wzór żakardowy piękny, piękny!
Ino widzę, że Cię już totalnie z równowagi doprowadził:)
Aaaaaaaaa, cudo .Nigdy nie osiągnę takiego mistrzostwa.
OdpowiedzUsuńWitam
Nowicjuszka blogowo-dziewiarkowa
Iza
Akurat żakard jest nieskomplikowany tylko taki żmudny.
UsuńSkarpety leżą i czekają na lepsze czasy, na najbliższą zimę postaram się spiąć i je zrobić...
Pozdrawiam i zapraszam częściej :)