poniedziałek, 26 stycznia 2015

Walka z UFOkami cz. II

Miało być krótko...

Już sie robi.
Kołowiec przyrasta - mam tylko trochę kombinowania bo 3 motki wełny Faroe Islands (skądinąd na Owcze Wyspy pojechałabym od  razu :)) to ciut za mało na kołowiec.
W dodatku robiony dość ciasno.

Dzisiaj dokończę rękawy (dochodzi kombinowanie z kolorami wełny, nie chcę wyraźnych pasków)
Jutro może zabiorę się za plisę.



Piszę może bo mam do załatwienia wizytę u lekarza pierwszego konfliktu a potem NFZ, czasu może być mało.

Skarpetka dorabia się pięty.

Reszta czeka grzecznie na zmiłowanie.
Chusta Ananasy leży na stole, może rzucę na nią dzisiaj okiem i przemyślę co z nią począć...

Uciekam do dziergania.

3 komentarze:

  1. Kołowiec wygląda ślicznie. Walczmy dzielnie a będzie nam to odpłacone pięknymi dziergadełkami :)
    Pozdrawiam, Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę powodzenia w walce z lekarzami i NFZ-etem...
    Kołowiec pięknie wygląda - cudne kolory rękawów :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachwyca mnie każda odsłona Twojego kołowca! I te kolory!!!! Czekam na finał i pozdrawiam druciarsko!

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że tutaj trafiłaś/-eś. Będzie mi jeszcze bardziej miło gdy zamieścisz jakiś komentarz.