środa, 15 października 2014

ŚRODOWA AKCJA

czyli WSPÓLNE DZIERGANIE I CZYTANIE

Jakoś tak w tym tygodniu nie miałam nastroju do czytania.
W końcu jednak, sięgnęłam po coś, co daje się czytać "w odcinkach".

"Zapiski na pudełku od zapałek" autorstwa Umberto Eco.
To wybór felietonów, publikowanych w  mediolańskim "L'Espresso".




Czytam to po raz któryś, tak fragmentami.
Lubię Eco za jego ironiczne spojrzenie na świat.


Zacytuję fragment:
"Zważywszy, iż przyszłość narodu indiańskiego jest już, jak się zdaje, raz na zawsze określona, młody Indianin spragniony awansu społecznego ma przed sobą jedną tylko drogę, a mianowicie zagrać w westernie. W tym celu podamy tutaj garść najistotniejszych wskazówek, które pozwolą mu osiągnąć w toku rozmaitych przedsięwzięć pokojowych i wojennych status „Indianina z westernu” i w ten sposób uporać się z problemem endemicznego bezrobocia nękającego jego pobratymców.

Przed atakiem 

1. Nigdy nie atakować znienacka; przeciwnie, z daleka i z kilkudniowym wyprzedzeniem dawać dobrze widoczne sygnały dymem, aby dyliżans lub fort zdążył wysłać wieści Siódmemu Pułkowi Kawalerii. 
2. Jeśli to tylko możliwe, ukazywać się małymi grupkami na okolicznych wzgórzach. Niech wartownicy zajmą stanowiska na wznoszących się samotnie wierzchołkach. 
3. Zostawiać dobrze widoczne ślady swojego pochodu: odciski końskich kopyt, wygaszone ogniska na miejscach postoju, a także pióra i amulety, które pozwolą zorientować się, do jakiego plemienia należycie.
 

Napad na dyliżans 
4. Napadając na dyliżans, zawsze należy ścigać go zachowując odpowiednią odległość, a w najgorszym razie galopować po obu jego stronach, tak żeby stanowić jak najlepszy cel. 
5. W żadnym razie nie wyprzedzać dyliżansu. Ściągać w tym celu wodze mustangom, które są, jak wiadomo, znacznie szybsze od koni pociągowych. 
6. Próby zatrzymania dyliżansu podejmować pojedynczo, rzucając się między konie, tak by dać pocztylionowi szansę oddania celnego strzału i zostać następnie stratowanym przez zaprzęg. 
7. Nigdy nie blokować dyliżansowi drogi dużą grupą, musiałby bowiem natychmiast się zatrzymać.

Napadną samotną farmę lub obwarowany wozami obóz 

8. Nigdy nie napadać nocą, kiedy koloniści niczego się nie spodziewają. Trzymać się zasady, że Indianin dokonuje napadu wyłącznie w świetle dnia. 
9. Nie szczędzić gardła i ujawniać głosem kojota swoją pozycję. 
10. Kiedy jakiś biały wyda okrzyk kojota, natychmiast podnieść głowę, żeby stanowiła dogodny cel. 11. Galopować dookoła celu ataku, nie zacieśniając broń Boże kręgu, dzięki czemu będzie można wystrzelać was kolejno jak kaczki. 
12. Nie rzucać do tego galopu wszystkich ludzi na raz; trzeba przecież zastępować kimś tych, którzy padną. 
13. Nie zważając na brak strzemion, zaplątać jakoś nogi w uprząż, żeby koń mógł możliwie najdłużej wlec Indianina, który zostanie trafiony. 
14. Używać strzelb, które nabyliście od nieuczciwego handlarza i którymi nie umiecie się posługiwać. Nie spieszyć się z ich ładowaniem! 
15. Nie przerywać galopu, kiedy zjawia się odsiecz, czekać na szarżę kawalerii, nie rzucać się na nią, natomiast już po pierwszym jej uderzeniu rozproszyć się na wszystkie strony, żeby umożliwić pościg za pojedynczymi Indianami. 
16. W przypadku samotnej farmy posłać tam nocą jednego wywiadowcę. Wywiadowca ów ma podkraść się do oświetlonego okna i wpatrywać długo w białą niewiastę - do momentu, kiedy ona zauważy przyciśniętą do szyby indiańską twarz. Poczekać, aż krzyknie i wybiegną z domu mężczyźni. Dopiero w tym momencie można podjąć próbę ucieczki."
  :)
 Tyle w kwestii czytania.

Co z dzierganiem?

Taaaak.
Można podzielić to na dwie grupy.

1. Przeróbki

Postanowiłam w końcu zabrać się za przerabianie/poprawianie niektórych dziergadeł.
Na pierwszy ogień poszedł Color Affection. Głównie dzięki wpisowi z bloga Gabi, której szal Color Affection przypomniał mi o problemach, można zobaczyć go tutaj
Mój szal zrobiłam późną wiosną/wczesnym latem więc pewna jego wada nie irytowała mnie wówczas zupełnie ponieważ go nie używałam :).

Otóż szal ten, o czym wiadomo każdemu, kto go wykonał, ma pewną słabą stronę.
Dodawanie oczek...
Dla kogoś przyzwyczajonego  do ścisłego robienia na drutach - musi to być bardzo trudne.

Udało mi się zrobić go bez ściągniętego brzegu ale (dlaczego zazwyczaj musi być jakieś ale?) nie podobał mi się ten brzeg zbytnio.
Obrzuciłam go więc rzędem półsłupków i na to dodałam oczka rakowe.
Zdecydowanie lepiej. Ba, bardzo dobrze to wyglądało.
ALE...
Ten obdziergany brzeg zrobił się mało elastyczny co powodowało, ze miałam kłopot aby zamotać się nim ładnie.
Sprułam brzeg.
Problem z zamotaniem nie zniknął... muszę więc obdziergać na nowo mój szal bo teraz mam i mało elastyczny brzeg i jeszcze do tego dużo mniej estetyczny niż to wykończenie oczkami rakowymi.
Cóż, powiedzmy sobie szczerze, podejrzewam, że na kimś w rozmiarze S, problem z ładnym zamotaniem nie istnieje :) :)

Może ktoś tez ma takie odczucia związane z tym szalem?
Wygląda on ładnie, jak to Color Affection w każdym wydaniu i oczywiście będę go nosiła ale irytuje mnie to nieładne zachowanie brzegu....

Druga przeróbka to entrelakowy komin, dziergadło z mojego pierwszego wpisu

Ten został spruty i robię po prostu nowy komin, o mniejszym obwodzie.

 2. Robótki nowe...

Poza tymi, których postęp widać z boku bloga dorzucam do listy:
1. kamizelka z Sock Malabrigo (kolor Pocion)
2. Connemara nr 2 . Tak było mi żal mojej chusty, którą zgubiłam ((tak wyglądała), że postanowiłam zrobić sobie numer dwa. Malabrigo w kolorze Piedras właśnie dotarło... Resztę włóczek jeszcze mam.
Poprawię przy okazji to, z czego nie byłam zbytnio zadowolona w pierwowzorze.
Chusta i tak będzie inna bo Piedras Piedrasowi nierówne. Wcześniej było to zresztą Silky Merino, teraz zamówiłam Malabrigo Rastita...
To jest bardziej jesienne i brązowe, mniej ma tego wrzosowiska :)
3. Hmmm chusta z odnalezionego gdzieś kłębka Sock Malabrigo w kolorze Fresco y Secco (plus czegoś jeszcze, nie wiem czego ale jeden kłębek to za mało) 

Chyba przesadziłam z ilością rozgrzebanych prac.
Obiecuje, żadnych zakupów, żadnego rozpoczynania robótek dopóki nie skończę chociaż połowy tych na żyłkach...
Słowo!

16 komentarzy:

  1. Zazdroszczę determinacji. Ja często tak długo odkladam do poprawienia, że cos jest np. zbyt małe.
    Ale Cie rozumiem , bo ja też nie lubię i nie nosze rzeczy które nie spełniają moich oczekiwań, poprawiam aż do skutku. Cierpliwości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle od niedawna kończę zaczęte robótki. Przynajmniej niektóre :)

      Usuń
  2. O - ile robótek! I podziwiam za to, że potrafisz spruć i przerobić - to jest dobre, bo zrobisz coś, co będziesz nosić. Muszę też kilka rzeczy przerobić.
    Pozdrawiam,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nauczyłam się pruć i przerabiać bo inaczej ...leży i nie noszę :)
      Poza tym jak już człowiek zacznie dłubać tymi szydełkami i drutami to się uzależnia i nawet prucie go już tak nie złości.

      Usuń
  3. O rany, ależ klęska urodzaju robótek! Komin zapowiada się przepięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz ponad 1/3 a to gruba wloczka i idzie szybko.
      Byłby już gotowy gdyby nie to, ze mam w pracy koniec świata i siedzę po 11 godzin...

      Usuń
  4. Ta wloczka ma idealne kolory! Wyglada jak Drops Delight. To jest jeden motek czy kilka roznych pomieszanych razem? :) Prosze, prosze, zdradz mi co to ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzież tam Korespondentko, to nie jest Delight (skądinąd też mój ulubiony)
      To jest Magic Yarn Artu.
      Pierwsza włóczka kupiona do drutowania po baaardzo długiej przerwie w dzierganiu.
      Motki wyglądały pięknie. Zaczęłam robić szalik i... załamałam się.
      W paski to oczywiście wychodziło i jakieś takie było...
      Brzydkie normalnie.
      Wkurzyłam się, sprułam i poszukałam entrelakowego kursu.
      A entrelak jest stworzony do cieniowanych włóczek, takich z kolorem układającym się w pasy.
      Magic to bardzo fajna włóczka.Ciepła (100% wełny) i dość gruba więc robi się błyskawicznie. 100g-200m. Niestety nie pamiętam numeru koloru. 576? W entrelaku to wygląda inaczej niż w pasiaku i widać ile kolorów ma wełna. Nie łączyłam motków, tak się układają kolory.Tez mi się PODOBA :)

      Usuń
  5. Toś mi siostra w drutownictwie! Color Affection i entrelekowy komin. Otóż ja właśnie za komin się biorę. Nie pisałam o tym jeszcze na blogu, bo to na razie tajne, ale testowałam entrelakową czapkę dla Basi z bloga Drutelele.Była to moja pierwsza przygoda z entrelakiem i tak się rozochociłam,że komin mieć muszę. Będę podglądać Twój! Poza tym uwielbiam wykończenia rakowe! A w moich druciarskich koszyczkach też sporo rozpoczętych robótek. Będziemy się wspierać i mobilizować wzajemnie. Powodzenia! Pozdrawiam bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za odwiedziny Gabi.
      Ja trochę przesadziłam z tymi planami. Tym bardziej, ze poza kominem to wszystko (prawie) skarpetkowe włóczki.
      Dłubie się godzinami a efektu nie widać i nie widać

      Usuń
  6. Taaa. Wykończyć zaczęte i nie kupować nowych włóczek. Chciałabym też tak powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Toteż mówię :)
    I...czekam na kuriera z Sock Malabrigo w kolorze Pocion.
    Dokupiłam jeden moteczek, będzie kamizelka, chyba ze wzorami warkoczowymi.
    Ale biorę się za robotę i kończę rozpoczęte udziergi, obiecuję!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzieje się u Ciebie dzieje. A szal przepiękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę jakieś priorytety ustalić. Ciut za dużo jednocześnie dłubię.
      W dodatku wszystko na drutach 3-3,5...
      Koniec świata mnie zastanie nad tymi robótkami.

      Usuń
  9. Enterlac *_* strasznie mi się podoba ta metoda ;) świetne rzeczy można z niego wydziergać ;)
    Trzymam kciuki za color affection ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Testowałam czapkę entrelac i teraz zamierzam zrobić do niej szal tym wzorem:) Co do wykańczania robótek to jestem z tym lesie:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że tutaj trafiłaś/-eś. Będzie mi jeszcze bardziej miło gdy zamieścisz jakiś komentarz.