Jest to raczej naprawianie szkód.
Zrobiłam sobie kiedyś sweter, takiego zwyklaka z ogromnego motka kokonka. Lubię go bardzo i zdążył się ciut znosić. Co gorsza podeszłam w nim za blisko bardzo kolczastej róży i wyrwałam dziurę, całkiem sporą. Cerowanie odpadało. Postanowiłam połatać go w inny sposób. Efekt może nie jest porażający ale do czytania w ogrodzie będzie się ten zwyklak nadawać jeszcze długo.
Tak się teraz prezentuje mój naprawiony zwyklaczek. Szydełkowe kółko zakryło wyrwany fragment dzianiny.
Sweter zyskał nowe życie w kolejnym wydaniu. Taka aplikacja świetnie maskuje dziorkę i stanowi ozdobę swetra.
OdpowiedzUsuńBaaardzo fajny pomysl , a sweterek niczego sobie i dlaczego tylko do ogrodu ? Jest piekny i smialo mozna w nim paradowac po miescie!
OdpowiedzUsuńA ja mam juz bilet do Polski : 22 kwietnia :)
Takze tego...;)
Oooo, to juz za moment. Czytalam u Ciebie, że dlugo Cię nie było w Polsce. Gdansk Cię zadziwi.
UsuńŚwietnie zamaskowałaś szkody. Ładnie to wygląda i oryginalnie. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuń