czwartek, 21 lutego 2019

HAFCIARSKI PRZERYWNIK

Dopadło mnie przeziębienie.
Jak zwykle zresztą po locie samolotem i zmianie klimatu na tę "dżdżystość permanentną".
Tak się jakoś dzieje, że każdy lot samolotem i powrót do Irlandii, odchorowuję.
A niestety (albo i nie) latam na trasie Polska-Irlandia dość często.

W każdym razie zaopatrzona w dużą ilość witaminy C, miód i sok z malin dostarczony mi rano przez Dziecko, postanowiłam dokończyć Malabrigowy szal. Dzisiaj.

Zabrałam się do tego metodycznie.
Zrobiłam termos herbaty z sokiem malinowym.
Wyciągnęłam robótkę.
Przez dwie godziny przeszukiwałam bazę Legimi aby znaleźć coś interesującego do czytania.
Po trzecim „bestsellerze”, który został chyba przetłumaczony przez translator, zrezygnowalam.
Wrzuciłam coś do grania.
Wyciągnęłam robótkę...
Odłożyłam ją na moment.
Znudzony Brysiek wskoczył na fotel, na który odłożylam dziergadło...
Ułamał drut. Moje ulubione, drewniane Knit Pro nie grzeszą trwałością, szczególnie w zetknięciu z cielskiem Bryśka. Pomyślałam, że jest dobrze. W końcu mógł sobie coś zrobić.
Drutowego zamiennika nie udalo mi się zlokalizować...wyciągnęłam więc niedokończone dzielo krzyżykowe.
Patrzę teraz na nie. Psy łypią zza stolika.
A mnie się chyba nic nie chce.
Leń do sześcianu mnie ogarnął.
Też tak czasami macie?
Taki leń, że nawet gmeranie w internecie jakoś nie idzie? :)
Instagram, Pinterest, Fb, Ravelry...
Swoją drogą nie za dużo tych miejsc do przeglądania?
Chyba wrócę dzisiaj do źródeł.
Wrzucę płytę, zaparzę kolejny dzbanek herbaty i poszukam książki do czytania.
W końcu ściana, na której ma zawisnąć mój haftowany, celtycki krzyż, na razie sobie odpłynęła w siną dal...
Nie muszę sie spieszyć.

Czytacie teraz coś interesującego?
Jeżeli tak, poproszę o inspiracje...

Na zdjęciu dowód na to, że mam już ponad połowę tych mikroskopijnych krzyżyków...




15 komentarzy:

  1. Ale masz fantastyczny przybornik na muliny! Może gdybym taki miała, to skończyłabym wreszcie swój afrykański haft, który robię już chyba 10 lat bez mała...
    Żałuję złamanego druta...
    Zdrowiej i działaj:-) Jak już odpoczniesz i nabierzesz sił.
    Nic nie czytam. Dziergam i oglądam po raz kolejny "Przystanek Alaska", pewnie w ten weekend skończę i znów popadnę w dołek, że to już koniec...
    Ale na razie mam weekend w perspektywie, więc jest dobrze:-)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renyu, byłam fanką „Przystanku Alaska”. Teraz...boję się obejrzeć żeby się nie rozczarować.
      Widziałam informację, że powstanie kontynuacja. Myślę, że czasami należy zostawić udane rzeczy w spokoju ale kto wie? Moze będzie to udana produkcja?
      Póki co rozważam łykanie antybiotyku. Czuję się paskudnie. Czytanie sobie wybiłam z głowy. Obudziłam się rano z pomysłem na dzień z „Pożegnaniem z Afryką” a tu niemiła niespodzianka. W Irlandii Netflix tego filmu nie pokazuje...
      Moze jednak dokonczę szal :)

      Usuń
    2. Przybornik na muliny polecam. Łatwiej wtedy zapanować nad całością i nie ma się takiego malowniczego kłębowiska z różnokolorowych nitek. Nie wspominając już o tym, że na tych bobinach jest miejsce do zapisania numeru koloru. Pomocne to bardzo. Musze tylko ciut ogarnąć bałagan w moim.

      Usuń
    3. Przystanek Alaska ma kilka zgrzytów, ale moja ogromna sympatia i sentyment do tej produkcji wszystko niweluje:-)
      Nie słyszałam o kontynuacji. Jeśli z tymi samymi aktorami, to byłabym ciekawa:-) Natomiast jeśli to coś zupełnie nowego, to nawet nie mam ochoty sprawdzać. Nawet tutaj, te ostatnie odcinki bez doktora Fleischmana są jakieś takie... to już nie to;-)
      O, znam to rozczarowanie, gdy bardzo się chce coś obejrzeć i tego nie ma... Ale w Sieci ponoć jest wszystko, więc może Ci się uda namierzyć, powodzenia!

      Usuń
    4. Nowa seria ma być z Fleischmannem (zdaje się, że będzie on tez jednym z producentow). Doktor przyleci na Alaskę po wielu latach na...pogrzeb przyjaciela. Nie wiadomo kogo.
      Póki co znalazlam calosc serialu (chyba calosc) na CDA... Odpalę więc zaraz telewizor i zobaczę początek. Tym bardziej, że oglądałam pierwszy sezon w tv i nie od pierwszego odcinka.

      Usuń
    5. Już sobie doczytałam w Sieci szczegóły - jeszcze ich strasznie mało, tych szczegółów, ale brzmią naprawdę zachęcająco:-). Ja powoli zbliżam się do ostatniego odcinka, myślałam, że nastąpi to w niedzielę... ale za krótka jednak się okazała. Te ostatnie chyba z 10 odcinków są jednak wyraźnie słabsze, a gdy się tak ogląda jednym cięgiem, to widać też ile motywów się powtarza, momentami czułam się zniecierpliwiona i gdyby nie to, że oglądam przy dzierganiu, to bym pewnie nie dała rady z niektórymi odcinkami;-)
      Ale początek jest super, więc pewnie miałaś przyjemny, sentymentalny weekend:-)

      Usuń
    6. Renyu, zaczęłam pierwszy sezon i daje radę. Czasami źle się wraca do oglądania starszych filmów ale akurat „Przystanek Alaska” nie zestarzał się zbytnio. Poza tym oglądałam go w tv i nie od pierwszego odcinka, przyjemność jest więc tym większa. Wracam do ciepłej kołdry, herbaty lipowej i oglądania. Gorączka trochę odpuściła więc mogę podziergać przed ekranem.

      Usuń
  2. Ja tak się szykowałam na powtórne oglądanie miasteczka Twin Peaks. Pamiętałam jak mnie zachwycił ten serial lata temu. A teraz.... Obejrzałam powtórkę (z trudem) a na nowe odcinki to już w ogóle nie miałam siły. Tak to bywa. Życzę zdrowia. U nas też sezon na przeziębienia w pełni. W Polsce prawie wiosna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam czasy Laury Palmer :) Oglądało się to z zapartym tchem. U mnie poki co wiatrzysko. Dobrze, że jestem przyzwyczajona do wichrowej pogody :) wiatr wieje (oby uspokoił się do przyszłego tygodnia bo...lecę znowu do Gdańska) ale poza tym juz ciepło i wiosennie. Zaczyna się sezon ogrodowy ❤️ Powinnam więc dokonczyc rozpoczete robotki bo wiecej czasu bede grzebac w ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się cieszę widząc postępy w hawcie.
    Mi najwięcej czasu zabiera Insta i na seriale czau brak;)
    Ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ho ho :) ja aż tak bardzo się nie kocham z Instagramem. Od czasu do czasu cos wrzucę i utknę na moment. Co innego Pinterest...
      Postęp w hafcie słabawy. Dużo tych krzyżyków...

      Usuń
  5. Haft juz wyglada rewelacyjnie, ogrom pracy ale efekt cudowny. Zdrowka zycze, ja aktualnie czytam taki retro kryminal Anny Trojanowskiej "Czlowiek z brzytwa" , to taki moj przerwynik pomiedzy wspomieniami i biografiami. Udanego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłego weekendu :) Na retro kryminał rzucę okiem w wolnej chwili. Na razie naściągałam sobie mnóstwo kryminałów skandynawskich i przebieram jak w ulęgałkach :)

      Usuń
  6. Trafiłam przez przypadek do Ciebie i zostaję na dłużej. Zdrowia życzę. Pozdrowienia od gdanszczanki wychowanej na Oruni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za odwiedziny. Zapraszam serdecznie :) Co prawda nie wychowałam się na Orunii ale mieszkalam przez rok a potem kilkanaście lat z okien kuchni widziałam zejście do Parku Oruńskiego. Bardzo ostatnio wypiękniał. Zaraz wpadnę z rewizytą.

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że tutaj trafiłaś/-eś. Będzie mi jeszcze bardziej miło gdy zamieścisz jakiś komentarz.