Dzień dobry,
znowu jakby środa...
Tknięta wyrzutami sumienia postanowiłam sięgnąć po szydełkową sukienkę, którą robię na zamówienie...
Idzie mi, no nie idzie raczej:)
Mam jej z siedem centymetrów i przedwczoraj postanowiłam ruszyć pracę do przodu.
Lato za pasem a miałam się wyrobić do wakacji.
Na szczęście wpadła przyszła właścicielka i ...zmieniła koncepcję :)
UFF, UFF, UFF!
Wiecie przecież jak to jest kiedy nie mamy serca do jakiejś robótki.
Do sukienki nie miałam.
Zmiana koncepcji spowodowała, że otworzyłam folder CROCHET i w ciągu 30 sekund sukienka zmieniła się w coś co dzierga mi się bez porównania lepiej.
I nie, nie będzie to bieżnik :)
Na końcowy efekt trzeba jeszcze poczekać. Pędzę z robótką bo boję się, że zabraknie mi kordonka a w niedzielę lecę do Polski i mogę dokupić trochę.
Wracam do "Genialnej przyjaciółki" i szydełka.
Na razie zdjęcie fragmentu "bieżnikowej robótki".
Jak widać zmiana koncepcji wyszła robótce na dobre:)) Tak czasami bywa, że nie mamy do czegoś serca...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńI dobrze, że tak się stało, bo najgorzej dziergać coś na przymus,a tym bardziej dla kogoś, kogo naprawdę chcemy dobrze obdarować.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co tez wymyśliłaś?