znowu środa, jak miło...
W ubiegłym tygodniu z przyczyn mi niezbyt znanych, opuściam cotygodniowy odcinek WDiC :)
Trudno.
Nadrabiam dzisiaj.
Po "zmęczeniu" ALPINE MEADOWS - KLIKNIJ nabrałam ochoty na coś z ciut grubszej włóczki.
Irlandia nie załapała się na falę tropikalnych upałów. Noce są już chłodne, poranki również.
Dziecko zakrzyknęło więc: "Mamo, mitenki!".
Nabyłyśmy drogą kupna dwa motki włóczki Sirdar Big Softie Super Chunky.
Super Chunky to super chunky.
Motek zawiera aż 45 metrów włóczki.
Idealny wybór jak na zmęczenie dłubaniną przy chuście typu lace (dla mniej wprawnych dziewiarek informacja- Baby Silkpaca Malabrigo, z której owe Alpine MEadows dziergałam miała w moteczku 385 metrów nitki...).
Mitenki powstały więc w tempie ekspresowym.
Zdjęć... nie ma gdyż "wyszły" z Dzieckiem.
Był to jednak udzierg tak ekspresowy i bezproblemowy, że chyba ... napiszę jakiąś mini-instrukcję i doczekają się publikacji.
Mitenki skończone zostały w czasie potrzebnym do nabrania oczek na to co widać na zdjęciu :)
No, może nabrania oczek i przerobienia dwóch rzędów.
Czasu na dzierganie było ostatnio ciut mało bo wyskoczyliśmy rodzinnie (plus kanadyjska koleżanka z pracy Dziecka, Caroline) do Connemary KLIKNIJ i jakoś długo dochodzę do stanu normalności.
Robi się chusta (coż by innego?) i jest to dość nietypowe jak dla mnie bo wersja numer dwa.
Będą to Ananasy, które zrobiłam na samym początku powrotu do dziergania i doczekały się publikacji w jednym z pierwszych postów (KLIKNIJ).
Włóczka jeszcze z zapasów zabranych z Polski (znowu Baby Silkpaca Malabrigo, kolor Indiecita).
Schemat wygląda dość groźnie ale to w zasadzie prosta chusta.
Gdyby Ktoś rozważał dzierganie, może się też zawsze wspomóc fantastyczną filmową instrukcją krok po kroku przygotowaną przez Intensywnie Kreatywną :)
Co czytam?
Siegnęłam do zasobów z tutejszej biblioteczki i czytam "Drewniane morze" Jonathana Carrolla.
Lubię Carrolla.
Za coś podobnego do "realizmu magicznego" Marqueza (pisałam tu kiedyś, że kocham Marqueza?)
Pisze o życiu, śmierci i magicznych zdarzeniach pomiędzy nimi (Carroll pisze, Marquez zresztą również).
Tak jest też w tej powieści, w której główny bohater spotyka swoje siedemnastoletnie "ja"i słyszy od niego, że wszystko co zrobił do tej pory w życiu, zrobił źle...
Tradycyjnie nie opiszę dokładniej, może jednak jakiś mały cytat?
Proszę bardzo:
"Nie próbuj nawet być normalna, bo normalność to pierwszy symptom śmiertelnie groźnej choroby. Jak tylko poczujesz, że nadchodzi normalność, zaraz poszukaj antidotum."
Wracam do Ananasów i Carrolla.
Chodzi mi po głowie pomysł na chustę i chcę te Ananasy skończyć zanim trafią do pudełka z napisem "Do dokończenia. Kiedyś".
Ciekawy kolor będą miały Twojej ananasy:) Też właśnie otrząsam się alpejskich łąk, które mnie z lekka wyczerpały...A J.Carolla lubiłam w swoim czasie, ale dawno do niego nie zaglądałam. Może powinnam zajrzeć...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAnanasy to jest (jak dla mnie) bułka z masłem po ściboleniu łąk...
OdpowiedzUsuńHa, to widze, że mamy podobne upodobania co do autorów :) ja obu panów uwielbiam :) i "Drewniane morze" przeczytałam jakiś czas temu, bo natknęłam się na tę książkę w naszej bibliotece :)
OdpowiedzUsuńJa póki co korzystam z Małżonowej biblioteczki. Wywiózł tu sporo książek i mam teraz parę rzeczy do przeczytania. Za dwa tygodnie lecimy na tydzień do Polski to uzupełnię zapasy włoczkowe i może parę książek też sobie spakuję :)
UsuńChusya w pięknym kolorze będzie. Szkoda, że mitenki wyjechały. Moze za jakiś czas się uda
OdpowiedzUsuńMitenki wyjechały trzy ulice dalej więc są dostępne i zostaną sfotografowane i opisane :) Pozdrawiam.
UsuńPierwszą chustą, którą zrobiłam, były Ananasy... Teraz na drutach mam drugą... Dostrzegam pewne podobieństwo ;) ale nie kolorów ;)))
OdpowiedzUsuńHihihi
Przyjdę obejrzeć gotową chustę :)
Pozdrawiam serdecznie :)))
Ja robiłam prawie jednocześnie Echo i Ananasy jako moje pierwsze ażurowe chusty. Wczesniej "popełniłam" tylko entrelakową...
OdpowiedzUsuńEcho było drugie ;) za to entrelac musiał dłuuuugo czekać... aż nabrałam pewności siebie ;)))
UsuńBardzo lubię Silkpakę,to jedna z najmilszych włóczek :)
OdpowiedzUsuńSilkpaca jest super i chyba nie można się zbytnio czepiać o filcowanie...
UsuńLubię Carrolla, najbardziej jednak "Krainę Chichów"
OdpowiedzUsuńCarroll jest w porządku :) Też lubię "Chicholandię".
UsuńAnanasy to bardzo wdzięczny wzór. Jak już się przebrnie przez nabranie oczek :)
OdpowiedzUsuńNabieranie oczek starciło sporo ze swej grozy po obejrzeniu TEGO: http://www.intensywniekreatywna.pl/lancuszek-inaczej/
UsuńPiękny kolor włoczki. ananasy wyjdą cudownej urody:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńCudny kolor włóczki - będziesz miała piękna ananasową chustę :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ananasy chyba znowu pójdą do ludzi, lubię ażurowe chusty ale... prawie ich nie noszę.
UsuńMoże i alpejska łąka wyczerpująca, ale efekt wart włożonej w nią pracy. Ananasy zwiewne bardzo.
OdpowiedzUsuńALpejskie łąki są niewątpliwie piękne :)
UsuńCarrolla też bardzo lubię jednak tego tytułu jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam