wtorek, 30 grudnia 2014

WSPÓLNE LENIUCHOWANIE, DZIERGANIE I CZYTANIE - SKANDYNAWSKA CZARNA SERIA

Czy Wy lubicie Święta?
Poważnie pytam.

Bo ja kocham święta. Pomimo tego, ze od iluś już lat, złośliwy chochlik w mojej głowie podszeptuje mi "to nie tak". To nie tak miało wyglądać...
Cóż. Zapewne zbyt wiele filmów, książek i świątecznych piosenek tłucze mi się po głowie i tworzy jakiś idylliczny obraz...do którego rzeczywistości dość daleko.
Nie przeszkadza mi to "nie tak miało być" w corocznym czekaniu na ten wyjątkowy czas.
Znam jednak sporo osób, które otwarcie mówią, że za Świętami nie przepadają.
Roboty dużo, pucowanie wszystkiego co wpadnie w ręce, gotowanie, pieczenie a potem jedno mgnienie oka i już po.

To tak na marginesie, takie rozmyślania podczas błogiego poświątecznego leniuchowania.
Siedzę pod kocykiem. Herbatka w kubku z Bolesławca pachnie goździkami. Lampki choinkowe mrugają przyjaźnie.
Z kuchni zaczyna docierać do mnie zapach ciasta  pieczonego na Nowy Rok przez moje Dziecko.
Po głowie błąkają mi się myśli o grzańcu (za oknem mróz).
Błogostan.
Prawie.




Podczytuję sobie parę rzeczy jednocześnie (jak zwykle).
Na Kindelku (prezent od Świętego Mikołaja) "piętrzy się" już sterta książek czekających na swoja kolejkę.
Na poduszcze- wersja tradycyjna czytadła. Tym razem kryminał z popularnej u nas "CZARNEJ SERII".
Liza Marklund, Szczęśliwa ulica.
W zasadzie chyba nie jestem ogromną fanką kryminałów/thrillerów ale ten czyta sie znakomicie.
Wartka akcja, świetna intryga, postaci sporo i nie takie bezbarwne i oczywiste jak to czasami bywa.
Sporo szwedzkiej rzeczywistości, która mnie zadziwia.
Sporo przemocy (akurat tego nie lubię), któa chyba jest cechą współną wszystkich skandynawskich kryminałów/thrillerów jakie czytałam.

Nie dziergam.
Podczas Świąt skończyłam ETUI i jeszcze jedną sówkę choinkową.


Skończyłam też wczoraj małą Izydorę.
Na Święta zleciał Małżon i TEODORZE oraz TELESFOROWI przybył potomek.
Serce mnie ciut boli bo Małżon zadrwił, że z takimi króciutkimi, tłuściutkimi nóżkami dużych szns w balecie by nie miała.  Żadna z niej Isadora...
Nie zna się.
Oto IZYDORA.
Z rodzicmi.












32 komentarze:

  1. Generalnie przed świętami u mnie jakiejś bieganiny nie ma. Mam czysto więc sprzątać specjalnie nie muszę a i w kuchni za dużo nie siedzimy. Wolę cieszyć się świętami niż leżeć plackiem ze zmęczenia czy przejedzenia. A na nowy rok życzę wszystkiego najlepszego i spełnienia wszystkich marzeń:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczurza rodzinka jest fantastyczna, Izydora urocza, a mąż zdecydowanie się nie zna ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne maleństwo :-) Wspaniała córka cudnych rodziców :-) I jeszcze takie piękne imię ma... Izydora - pasuje doskonale.
    Szczęśliwego Nowego Roku :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja lubię święta, bo jakoś zawsze je buduję wkoło Wigilii i dlatego chyba nie wydaje mi się, że raz dwa mijają. Przed i po Wigilii jest mi świątecznie:) Lubię sobie przed świątecznie posprzątać, jak mi się chce i ubieranie choinki lubię.
    Szczurza rodzina jest super:)
    Mój mąż lubi książki kryminalne pisarza: Henning Mankell. Podobno fajne.
    Noworoczne pozdrowienia!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam niczego Mankella, mam teraz kindelka to wrzucę tam trochę kryminałów i na Mankella też znajdzie sie miejsce. Szczęśliwego Nowego Roku.

      Usuń
  6. Masz rację, krótkie kończyny nieważne, liczy się chęć i odwaga, wtedy wszystko można !
    Baw się dobrze dzisiejszego wieczoru i przez cały następny rok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z zabawy sylwestrowej nici :) Małżona nie ma a ja jestem chora. Ale pomimo nie ruszania się z domu- miło spędzam czas. Szczęśliwego Nowego ROKU !

      Usuń
  7. Sówka i szczurki są urocze! Mam nadzieję, że Izydora nie słyszała tych przykrych słów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izydora nie słyszała bo Małżon napisał to w mailu :)
      Pozdrawiam noworocznie.

      Usuń
  8. Szczurki słodkie! A Izydorze przecież nogi może z czasem urosną, kto wie. :D
    O, ja też lubię święta, a najbardziej lubię, jak już wszystko gotowe i zapach ciasta z piekarnika. No, u mnie akurat dzisiaj się schładza Raffaello, też dobre. Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że nogi Izydory sa już "wyrośnięte" :)
      Szczęśliwego Nowego ROKU.

      Usuń
  9. Wiolu, fajne stworki dziergasz, a i etui bardzo piękne.Mnie się nie chce pisać na blogu o czytaniu, a czytam bardzo dużo przy drutowaniu. Polecam rodzime kryminały Z. Miłoszewskiego, są super-najlepsze to Bezcenny i Gniew. Skandynawskie też świetne, ale tego co Ty akurat nie czytałam. Pozdrawiam noworocznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłoszewski powiadasz? Muszę znaleźć. Nie czytałam niczego Pozdrawiam noworocznie :)

      Usuń
  10. Ja bym chciała żeby święta stały się moją ulubioną porą w roku, ale z wielu powodów tak nie jest. Tegoroczne bardzo mnie zmęczyły - najpierw 4 godziny w samochodzie, potem biegająca za wszystkimi babcia prawiemęża bo przecież po zjedzeniu śniadania, trzeba od razu zjeść obiad i tak w kółko, a to wszystko w akompaniamencie za głośno grającego telewizora. Nijak pokrywa się to z moją wizją rodzinnej atmosfery. Chyba wolałabym je spędzić we dwójkę, ale po mojemu.
    Tak jak ToTylkoJa, polecam Mankella, czytałam tylko "Chińczyka", ale przymierzam się do innych jego książek. Ciekawą pozycją jest też zbiór opowiadań "Ciemna strona. Mistrzowie szwedzkiego kryminału" - wszystkie opowiadania trzymają wysoki poziom, warto po ten zbiór sięgnąć :)
    A Izydora jest cudna i wygląda na dzielną szczurkową, także na pewno jeszcze w balecie zatańczy :)
    Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje wyobrażenie Świąt tez odbiega od tego w realu :) Ale i tak kocham je miłością bezgraniczną...
      Marzę mi sie co prawda święta w górach i to z przyjaciółmi, niekoniecznie z rodziną. Chociaż prawdę mówiąc ostatnie święta spędzone z moja siostrą to chyba jakieś kilkanascie lat temu... Ona kieruje się zasadą- jak najmniejszy problem. A problemem dla niej jest wszystko. Nawet pokonanie 35 km które nas dzielą... Bo zimno, bo zimą ciemno a obwodnica niebezpieczne miejsce... Kiedyś mnie to straszliwie wkurzało i miałam o to żal. Teraz myślę sobie, że i owszem żal, tyle tylko, że jej mi żal. To okropne, widzieć tak świat.

      Usuń
  11. Zacznę od odpowiedzi na pytanie - kocham święta! To jedyny czas w roku, kiedy mam możliwość usiąść, pośpiewać, nie spieszę się nigdzie, spacerujemy z dziećmi, cieszymy się, że mamy siebie. I jak nie cierpię gotowania, tak przed Wigilią działam w kuchni ze zdwojoną siłą i cieszy mnie to :) Od kilku lat organizuję Wigilię u siebie i tak wolę - nie ma tego nerwowego przemieszczania się między jednym domem a drugim, jest spokojnie :) Też mam zgromadzone książki na czytniku, na pólkach, a w kubku ukochanym od dzieci dostanym - herbatkę :) I cieszy mnie ten czas niezmiernie :)
    Zapisałam sobie czytaną przez Ciebie książkę w notesie - przeczytam z chęcią!
    Szczęśliwego Nowego Roku!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nerwowa bieganina pomiedzy domami to najczęściej stosowany system. Szczególnie kiedy zakłada się własną rodzinę i nagle pojawiają się dwie obowiązkowe Wigilie...

      Usuń
  12. Gratulacje z okazji powiększenia się szczurzej rodzinki :))) Są przesłodkie i mają piękne ubranka :) I sówka też strasznie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczurki już na irlandzkich klifach. Małżon obiecał je obfotografować w plenerze. Śmieje sie, ze musi jakieś ustronne miejsce znaleźć. Bezpieczne dla nich (boi się, że nasza seterzyca Felka zechce sie z nimi zaprzyjaźnić) i dla niego (twierdzi, ze zamkną go na obserwację jeżeli będzie na każdy spacer zabierał gromadę szydełkowych stworów...) :)

      Usuń
    2. O, to czekam na na zdjęcia :)))
      Moja zombiaczka miała już sesję nad morzem - na szczęście było zimno, wietrznie i prawie żywego ducha w okolicy :D

      Usuń
  13. Och! Ja kocham Święta! I u mnie święta to nie mgnienie oka :) Ja świętuję przez całe zapusty :) Aż do Matki Boskiej Gromnicznej :)))
    Sówka strasznie mi się podoba!
    Życzę Ci, żebyś wraz z ostatnią kartką w kalendarzu zerwała swoje zwątpienia i rozterki, wymazała z pamięci wszelkie niepogody duszy i weszła w ten nowy rok jak w nowej sukni wchodzi się na najwspanialszy bal świata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czuję świąteczną atmosferę długo Siadam z herbatką (obowiązkowo goździki i syrop malinowy albo pigwowy) w kubku z Bolesławca. Wrzucam jakąś płytę w rodzaju kolęd Praisnera albo Turnau i Małas-Godlewska sobie w tle szemrzą. Książka, robótka rozciągnięta na kolanach...
      Swiąteczne spotkania z przyjaciółmi...
      Póki co te ostatnie sie nie udają, ze względu na moje przeziębienie trwające juz ponad 3 tygodnie.
      Ale nadrobię :)

      Usuń
  14. Ja też lubię święta, ale dopiero od czasu kiedy mogę je spędzać po swojemu.Kończę gotowanie na pierogach w Wigilię i przez całe święta każdy je co chce,kiedy chce i ile chce.Zazwyczaj trochę pracuję,ale to bardzo przyjemna praca.
    Nigdzie nie chodzę i nikogo nie zapraszam.Po prostu pełna wolność od konwenansów.Rodzina też polubiła święta podczas których nikt nic nie musi:)To znowu ja Gruschka a nie żaden anonim.
    Zyczę Ci żebyś się wreszcie wykurowała.Wieje, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieje? To chyba nie jest dobre słowo... Tak swoja drogą mamy zbyt mało określeń na wiatr. Czytam teraz książke o Wyspach Owczych i w języku farerskim istnieje prawie 350 słów określających wiatr.

      Usuń
  15. Jaka urocza szczurza rodzinka :-)

    Święta obchodzę... szerokim łukiem. Bo tak jak piszesz - człowiek się narobi,nasprząta, nagotuje, napiecze i zarobiony nawet świąt nie zauważa, bo ciągle między kuchnią a stołem biega, a chyba nie o to chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cóż, ja należę do tej kategorii ludzi nie przepadających za Świętami właśnie z wymienionych przez Ciebie względów, ale mają też swoje plusy - więcej czasu dla rodzinki i można sobie odpocząć prawie bezstresowo.
    O Lizie Marklund i jej kryminałach dowiedziałam się właśnie w Święta oglądając film na podstawie jej powieści (aczkolwiek tytułu już nie pamiętam). Chyba będę musiała poszukać jej książek.
    Te stworki są super, pomysłowa jesteś. A mąż oczywiście, że się nie zna - pasja jest ważniejsza od predyspozycji fizycznych ;-)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że tutaj trafiłaś/-eś. Będzie mi jeszcze bardziej miło gdy zamieścisz jakiś komentarz.