Nie będę zaklinać rzeczywistości. Jest pewien problem, znany chyba większości dziewiarek.
Mam spory zapasik wlóczek.
Zapasik ten powiększył się w dodatku o kłębki ze sprutych udziergów.
Obejrzałam to wszystko i zrobiłam dziewiarski rachunek sumienia.
Postanowienie numer jeden: zero zakupów!
Postanowienie numer dwa: opanować rozpoczęte robotki i je dokończyć (lub spruć).
Idzie mi tak średnio bym rzekła.
Średnio oznacza podjęcie spontanicznej decyzji, ze gorąco pragnę posiadać kolejna chustę i ma to być chusta wykonana techniką entrelac. Okazało się, zę na entrelac to nie mam żadnej odpowiedniej włóczki…
Włoczka odpowiednia oznaczała wełnę skarpetkową, dość cienką (jakieś 400m w 100g)
Kolory to brązy połączone z turkusami (moje ulubione).
Zadanie nie było takie proste bo włóczkę znalazłam dość szybko, tyle tylko, ze niedostępną.
W Polsce udało mi się namierzyć tylko jeden dostępny motek.
Z motka 400m to może i wyjdzie chusta ale taka raczej w rozmiarze xs.
To zdecydowanie nie mój rozmiar, poza tym chce aby ta chusta była w ogóle spora.
Ostatecznie udało mi się kupić wełnę w niemieckim sklepie.
Już dotarła i chusta „się dzieje”. Dopiero ją zaczęłam ale widzę, ze będzie dobrze.
Włoczka to Rellana Flotte Socke Kolibri numer 6217 (brązy, rudości, granat, turkus). 420 metrów w 100g
W trakcie oczekiwania na dostawę wyjęłam z koszyka rozpoczęta dawno temu owieczkę.
Uznałam, ze zamiast ją spruc, dokończę malucha (to będzie niewielka zabawka).
Owieczka w trakcie…
Cdn…
Będzie super. Czekam na wyniki końcowe prac. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń