środa, 29 stycznia 2025

Gwiazdki

 Szydełkowe gwiazdki robię od dobrych paru lat.

Nigdy ich za wiele. Można je przecież podarować, ozdobić nimi prezent, powiesić na choince czy zrobić ozdobę na okno.

Zrobiłam ich już naprawdę sporo.

Pierwsze, dość proste, powstały chyba z piętnaście lat temu.

Te ostatnie są już bardzo koronkowe i ozdobne.

Lubię je jednakowo. Tutaj tylko część z nich.


Za oknem wiosna (przynajmniej u mnie) i to ostatni moment aby je pokazać.





sobota, 25 stycznia 2025

Mech numer 2

 Tak naprawdę wykonałam aż cztery chusty tym wzorem.

Niestety jedna z nich, moja, zaginęła prawie od razu po wykonaniu. Zgubiłam ją i bardzo żaluję.

W ogóle to dość często gubię szaliki, szale i chusty. Zrobiłam ostatnio przegląd w szafie i widzę, ze pora coś wydziergać...

Mech nr 2 to chusta zrobiona dla mojej córki Marci.

Kokonek merino, kolory według własnego wyboru.

Oczywiście do tego moteczek „dawcy”. Zawsze mi się wydaje, ze ostatni pasek koloru, akurat w mchu, jest zdecydowanie za wąski.




środa, 22 stycznia 2025

Mitenki z grzybkami

 Moja córka, Marcia, jest fanką mitenek.

Robię je więc co jakiś czas bo to mila, króciutka robótka. Mogę również wykorzystać resztki włóczek pozostałe po większych projektach.

Tym razem zażyczyła sobie aby mitenki były z grzybkami.

Powstało takie coś (oczywiście w komplecie do chusty Mech…)

Nie ma prostszego „przepisu” na zrobienie mitenek. Jest to po prostokąt ze ściągaczami na początku i końcu, zszyty w taki sposób aby pozostawić miejsce na kciuk. Można je tak zostawić lub nabrać oczka dookoła dziury na palca i wykonać kilka rzędów ściągaczem.






poniedziałek, 20 stycznia 2025

Świąteczny Gdańsk

 Wiem, jestem kompletnie nieobiektywna.

Nie widziałam tez zbyt wielu miast w okresie Bożego Narodzenia ale… piękne jest to moje miasto. Jedno z najpiękniejszych. Tym bardziej w tym zimowo-świątecznym anturażu…

Zobaczcie sami.



















sobota, 18 stycznia 2025

Akcja archiwizacja cd. (Sowia gromadka cz. 2)

 Załapałam się chyba jeszcze na okres świąteczny?

Powolutku zabieram się za chowanie ozdób bożonarodzeniowych.

Choinka już się doszczętnie posypała. W tym roku kupiłam tradycyjny świerk. Nie do końca był tradycyjny bo zdecydowanie wyrósł na plantacji, gdzie formowano go i to chyba co roku. Efekt był taki, ze drzewko było jak z obrazka z angielskiej porcelany. Gęste i idealne. Tak gęste, ze nie było widać pnia. Dzięki takiej ilości gałęzi pachniało w całym domu. Niestety, świerk to nie jodła i zgubił większość igieł. I tak wytrzymał długo bo został rozebrany dopiero 8 stycznia. Okazało się, że wyglądał dobrze tylko dzięki temu, że go nie dotykałam… Mój chodzący ideał kota, Ptysza, rownież.

Choinka już dawno pocięta ale w domu jeszcze pełno ozdób. Tradycyjnie znikają do 2. lutego.

Jestem maniaczką ozdób świątecznych i mam ich sporo. Co roku też ich przybywa i postanowiłam powolutku zacząć je chować.

Przy okazji pokażę moje sowy.

czwartek, 16 stycznia 2025

Mszysty Kokonek

 Dobry wieczór,

założyłam tego bloga ponad dekadę temu aby archiwizować swoje udziergi.

Z dokumentacją rękodzieła z ostatnich 4 lat będzie kłopot ale postaram się zrobić co mogę aby uzupełnić luki.

Za beznadziejne zdjęcia, pozwólcie, nie bede już przepraszać…


Ostatnia większa praca to chusta wykonana z „Kokonkowej” 🧶.

Raczej nie trzeba jej nikomu przedstawiać. Ani chusty, ani włóczki. Tu w wersji merynosowej (50%).

Jest ciut nietypowa bo to Kokonek wg własnego doboru kolorów. Kiedy dotarł…zamówiłam jeszcze drugi, tylko z dwóch kolorów i połączyłam je. 

Chusta powstała w prezencie, pod choinkę, dla mojej chrześniaczki Michasi.

Podoba się :)












Ptysza…

Test publikowania przebiegł pomyślnie.

Postanowiłam więc pokazać tu nowego domownika…
Ptysza zawitala do mnie dwa lata temu.
Skad takie dziwaczne imię?
Moja córka Marcia zawsze mówiła, że chce kotka o imieniu Ptyś.
Kiedy przywiozła to stworzenie do mnie (wyglądało to tak, ze odebrałam telefon a moje dziecko powiedziało: „Mamcia, otwórz mi drzwi” i zabaczyłam je na progu domu)
Kotek jest kotką, imię Ptyś nie wchodziło w grę z przyczyn oczywistych.
Została więc Ptysia aby dość szybko przerodzić się w Ptyszę.
Czemu? Ze względu na bajkę z mojego tak wczesnego dzieciństwa, ze prawie jej nie pamiętam.
O gąsce Balbince i kurczaku Ptysiu…
Ptyś miał wadę wymowy i uznałam, ze nie nazywałby kocicy Ptysia a Ptysza…

Kocica jest stworzeniem magicznym.
Z kocimi krewniakami ma niewiele wspolnego.
Nie drapie, nie podgryza, nie niszczy, nie fuka, nie, nie i jeszcze raz nie robi tych wszystkich kocich rzeczy.
Jest wielkim ciekawskim futrzakiem, który łazi za mną jak pies i wtula się przy każdej okazji.
Kotek i motek to duet idealny.
Problem troszkę z tym kotkiem polega na tym, ze łowi motki (i inne rzeczy, na zdjęciu pompon) i zabiera je do swojej miski aby je przeprać.
Nie boi się niczego. Halasy ignoruje. Spi….no cóż, może mało w tym kociej gracji. Mam kota w stanie płynnym.

Podsumowując. Poznajcie moją Ptyszę.


P