Szydełkowe śnieżynki/ crochet snowflakes
Nie było mnie prawie miesiąc?
Niemożliwe...
A jednak.
Coś dziwnego dzieje się z czasem.
Przepływa mi pomiędzy palcami i znika.
Przypominam się i tłumaczę.
Dopadło mnie jakieś irlandzkie choróbsko.
Całą rodzinę właściwie.
Pobyt w Polsce spędziłam na bieganiu po lekarzach a prawie od razu po powrocie załapałam jakieś paskudne przeziębienie, które wlecze się za mną do teraz.
Przeziębienie kojarzy się z kocykiem, herbatą i mnóstwem przerobionych oczek?
Nic z tego.
Przerobionych oczek było naprawdę niewiele.
Czapka, rękawiczki, rozpoczęty zwyklak potrzebny mi na wypady nad ocean.
Nic szczególnego.
Dopiero od wczoraj czuję się na tyle dobrze, że złapałam szydełko i zrobiłam parę śnieżynek...
Wolę takie śnieżynki niż te prawdziwe :)
OdpowiedzUsuńLubię bardzo jedne i drugie a w tym roku szans na śnieg nie mam wielkich :( Pozdrawiam
UsuńŚliczne te śnieżynki,
OdpowiedzUsuńi u mnie powoli powstają
Bardzo lubię je robić. Od kilku lat powstaje co roku choć kilka.
UsuńPiękne śnieżynki. Muszę o takich pomyśleć :)
OdpowiedzUsuńDo dzieła :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo przyjemna, taka błyskawiczna robótka.
No i pięknie wyglądają na choince...