wtorek, 5 sierpnia 2014

KWADRACIKOWA PODUSZKA NR 1

Poduszka cz.1

Wersja robocza nr 2.
Numer dwa. Jedynka została skasowana po obejrzeniu zdjęć...
Obiecałam sobie, że się naumiem robić ze zdjęciami coś aby były choć odrobinę bardziej akceptowalne.
W końcu fotografia jest jak magia.
Z brzydkich rzeczy potrafi wydobyć urodę. A nieumiejętne fotografowanie oszpecić może nawet coś urodziwego.
Zdjęcia robione przeze mnie, póki co nie wyglądają tak jak bym sobie tego życzyła.

Na mojej ulubionej stronie z poradami i kursami pojawiły się ostatnio mini kursy fotografii.
Obiecałam sobie zaznajomić się z nimi.
W końcu to porady Intensywnie Kreatywnej sprawiły, ze wydziergałam swoją pierwszą ażurową chustę (zerknij tutaj). To w ogóle jest pierwszy ażur zrobiony przeze mnie w życiu.
Jeżeli udało mi się zrobić coś takiego to przyswojenie sobie zasad fotografowania chyba też nie jest niemożliwe?
Nie obejrzałam jeszcze tego kursu ale zakładam, że mogę polecić go w tak zwane ciemno :)
Wakacyjny mini kurs fotografii

Wracając do poduszek. Powstaje jeszcze jedna, po jej skończeniu zabiorę się za wykonywanie im ozdobnych guziczków.
A potem chyba wylosuję jakąś robótkę, którą SKOŃCZĘ.
Bloguję od niedawna ale obiła mi się gdzieś o oczy/uszy akcja "UWOLNIĆ DRUTY".
Nie jest czasami cykliczna?
I czy to już zawsze będzie tak, że będę miała kilka(naście?) rozpoczętych robótek?
Obecnie mam prawie skończony sweter na bazie Boxy (Marcia dopomina się coraz bardziej natarczywie o sfinalizowanie dziergania), szal dla Teściowej, dwie tuniki dla mnie, wspomnianą już poduszkę...
Tymczasem obok mnie leżą druty.
A na nich...  rozpoczęta chusta.
Tym razem z włóczki Malabrigo połączonej z jednym motkiem Dropsa Delight.
Kolor nietypowy jak na mnie bo ... z elementami różowego.
Ale zdecydowanie mi się podoba.

I na koniec akcent muzyczny.
Gorąco jest (chociaż po dzisiejszej ulewie zrobiło się całkiem przyjemnie) więc coś z kategorii muzyka świata, Idan Raichel i Ana Moura:



Połączenie izraelskiego smutku i portugalskiego fado (smutnego już z samej definicji).
Idan Raichel bywa w Polsce. Słyszałam nawet fragment jakiegoś występu, w którym śpiewał w duecie z Kayah ale jakoś mnie tam nie zachwycił. 
Natomiast album The Idan Raichel Project należy do moich ulubionych.
Wracam do drutów.
Miłego wieczoru.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że tutaj trafiłaś/-eś. Będzie mi jeszcze bardziej miło gdy zamieścisz jakiś komentarz.