Zadziwiająco mało mam czasu ostatnio (szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nie pracuję...)
Nie pracuję nie oznacza nic nie robię ale mój dorobek (szczególnie dziewiarski) nie prezentuje się okazale.
Rozgrzebanych prac multum.
Dokończonych zero.
Cóż zrobić.
Nie pomogła mi w dzierganiu wizyta w Polsce.
Powrót do Irlandii tym bardziej
Do rzeczy jednk.
Podczas irlandzkich podróży trafiliśmy na koralową plażę (można o tym przeczytać w zdecydowanie przydługim poście - KLIK), z której pochodzą muszelki wykorzystane do zrobienia wisiorków z kolekcji CARRAROE :)
Zastanawiając się nad kilkoma projektami w fazie "nabranie 365 oczek na druty" kleję słuchając muzyki.
W kolejnych postach będzie już chyba pora na coś świątecznego?
Dziergacie coś "choinkowego"?
Moje plany są imponujące. Zobaczymy co uda mi się zrealizować.
Na razie zamiast szydełkować (sukienka!!!) i dziergać na drutach (tu lista jest zbyt długa) oddaję się frajdzie klejenia wisiorków, pierścionków, spinek do męskich koszul, broszek...
Parę zdjec do udokumentowania:
Wygląda dziwacznie, prawda? Jest to po prostu pierścionek, schnący pomiędzy grzbietami książek :) |
Zgodnie z tradycją jeszcze słów kilka o tym co czytam.
Ciut nietypowo.
Ze względu na rozmiar (olbrzymiej cegły), została w domu Olga Tokarczuk i w związku z tym przerzuciłam się na "czytadło".
Jest łatwo, lekko i przyjemnie.
Julia Stagg "Francuska oberża".
Rzecz dzieje się na francuskiej prowincji zamieszkałej przez małą społeczność składającą się z dość ekscentrycznych egzemplarzy.
Pewnego dnia idylliczny spokój okolicy zostaje zburzony.
Okazuje się, że zaniedbana oberża zmieniła właścicieli.
Kupili ją Lorna i Paul, omamieni wizją cudownych dni spędzanych w malutkim francuskim miasteczku...
Problem w tym, że są ... Anglikami.
Francuska oberża w angielskich rękach. ZGROZA.
Miło się czyta.
Polecam jako nie wymagający myślenia przerywnik i urozmaicacz :)
Poza tym nie czyta się ale czyta do mnie odtwarzacz mp3.
Czyta i każe powtarzać a jest to... Blondunka na językach. Rosyjski, którego uczono mnie kiedyś w szkole i postnowiłam zrobić cokolwiek aby sobie prypomnieć ten język.
Wracam do biżuterii.
Kolejny wpis będzie już (mam taka nadzieję) dziewiarski.
Fantastyczna biżuteria :-) Masz wspaniałe pomysły - bardzo mi się podobają wytwory twoich rąk :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
O rany! Piękne - w tych zawieszkach z muszelkami zaklęłaś lato?
OdpowiedzUsuńŚliczne :)
Pozdrawiam :)
O rany! Absolutnie boskie wyroby :) Podoba mi się zwłaszcza to na ostatnim zdjęciu. To jakiś listek? :)
OdpowiedzUsuńA w ogóle to robisz piękne zdjęcia :)
Co do choinkowych rzeczy to ani nie dziergam, ani nie szyję w tym kierunku, bo w tym roku nie planuję zbbytnio obchodzić świąt :D Ale lubię patrzeć, co inni zrobili, więc twórz, twórz... :3
Cudne prace pokazałaś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo ładnie wyglądają muszelki zamknięte w... bańce mydlanej. Ciekawa biżuteria. Z chonikowych rzeczy mam zamiar wyhaftowac kilka kartek, ale jakoś zabrać się za nie nie mogę. Pewnie dlatego, że mi jeszcze trochę zostało z mega produkcji na BN 2013.
OdpowiedzUsuńPiękne...wszystko piękne i ten wisiorek,ten ostatni z zaklętym w środku cudem-to chyba też hortensja,czy tak?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Wiolu-Jolinkaa
Wcale ci się nie dziwię, że kleisz, bo powstają prawdziwe cuda, których Ci po prostu najzwyczajniej w świecie zazdroszczę!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam