Dzień dobry,
dzisiaj, pomimo środy, nie będzie czytelniczo.
Po prostu...nie czytam niczego.
Zabrałam się za to za drobne prace świąteczne.
Na pierwszy ogień poszły sowy (uwielbiam sowy).
Wyszywam je krzyżykami, na kanwie z tworzywa.
Zostaną podklejone filcem i dorobię im zawieszki.
Myślę, że powstanie całe stado.
Mój zryw przedświąteczny został spowodowany spacerem po mieście.
Nie wiem jak u Was. Tutaj mamy już handlowe Boże Narodzenie.
W ostatnim tygodniu października pojawiły się świąteczne witryny. Wczoraj widziałam panów ozdabiających światełkami drzewa rosnące na głównej ulicy miasta.
Świat powariował. Jestem absolutnie przeciwna!
Ozdoby świąteczne to co innego, w grudniu zwyczajnie brakuje na nie czasu.
W tym roku zamierzam zrobić stadko sów oraz kilka śnieżynek.
Póki co "work in progress".
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam sowy! Twoja widzę ma przepiękne, ogromniaste oczy, tak "sowio" przymróżone :)
Przyznaję, że to wariactwo ze świętami na dwa miesiące przed tym, zanim sie zaczną; sklepy po prostu szaleją, a część ludzi ma dosyć. Choć na przykład moi sąsiedzi już ubierają choinkę!
Sówka przesłodka, taki zawadiaka. Co do świąt to się nie wypowiadam. Nie chcę tak wczesnego okresu przedświątecznego, bo to dla mnie najtrudniejszy czas w roku. Ale cóż zrobić, takie czasy, że handel/pieniądz rządzi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam sowy :)
OdpowiedzUsuń