Zorientowałam się właśnie, że już za chwileczkę, już za momencik jest Wielkanoc.
Tymczasem ja, dość leniwym tempem dłubię sobie (haft krzyżykowy) ozdoby świąteczne tyle tylko, że ... nie na te święta. To zresztą taka moja tradycja. Prawie zawsze robienie ozdób na Boże Narodzenie „ciut” mi się przeciąga i kończę je grubo po grudniu.
W tym roku akcja ta chyba będzie całoroczna 🙂
Wczoraj rano znalazłam w ogródku urwaną przez Brysia dużą gałąź (nasz Bryś spędza każdą wolną chwilę na płocie, stara się wykarczować krzewy...) i pomyślałam, że Wielkanoc za pasem, przydałoby się zrobić jakąś błyskawiczną dekorację.
Czego potrzebujemy?
1. Gałąź/patyk
2. Filc/kawałki tkanin
3. Koraliki, guziki, piórka i inne „przydasie”
4. Igły, nitki, klej etc.
5. Kawałek sznurka lub grubszej włóczki.
6. Coś do wypchania ptaszków (wypełniacz do zabawek, wata, skrawki filcu etc)
Pierwotna wersja zakładała uszycie kurczaków/ptaszków z płótna ale... nie chciało mi się wyciągać maszyny do szycia.
Uznałam, że podłubię sobie ręcznie.
Ja zrobić taką dekorację?
1. wycinamy z filcu serduszka (po dwa na kuraka). Powinny być identycznego kształtu.
2. z kawałeczków czerwonego/pomarańczowego filcu wycinamy grzebyki i dziobki.
3. na serduszka naszywamy koraliki, guziki, ozdabiamy je haftem, uruchamiamy wyobraźnię jednym słowem.
4. przyklejamy (do tylnego serduszka) piórka na ogon oraz grzebyk i dziobek)/ ogon możemy zrobić również z kawałka filcu.
5. zszywamy ze sobą serduszko wierzchnie i tylne, zostawiając kawałek otworu do włożenia wypełniacza.
6. wkładamy przez pozostawiony otwór wypełniacz i zaszywamy otwór.
7. przewlekamy nitkę przez górną część kuraka i mocujemy go przy jej pomocy do gałązki.
8. do gałązki przywiązujemy kawałek wstążki czy sznurka, możemy już zawiesić naszą dekorację w dowolnym miejscu.
Moja dekoracja potrzebuje jeszcze dopracowania i muszę dla niej znaleźć jakieś miejsce. Na razie...Brysie na nią polują :)
Jest to praca na tyle prosta, że można zrobić ją z dziećmi, które przecież mają na razie wolne bo nauczyciele strajkują.
Zazwyczaj nie wypowiadam się na tematy ogólnie uznawane za drażliwe bo niekoniecznie kocham wbijanie kija w mrowisko. Jeżeli chodzi o strajk nauczycieli to mam jednak bardzo mieszane uczucia.
Uważam, że nauczyciele powinni być dobrze wynagradzani bo to bardzo ciężka praca.
Szkoła i nauczyciele w ogóle powinni mieć więcej uprawnień i narzędzi aby móc okiełznać niektóre szczególnie trudne przypadki dzieci i ...rodziców.
Nie podoba mi się jednak kilka kwestii.
Na pewno nie podoba mi się termin strajku.
Nie wyobrażam sobie stresu dzieciaków, które teraz podchodzą do ważnych egzaminów, za moment przecież matury! Nie chciałabym aby moje dziecko miało dodatkowy, taki ogromny stres związany z egzaminem maturalnym!
Kwestia druga. Nie lubię kiedy opowiada się bajki.
Pierwsza bajka to ta dotycząca godzin pracy.
Słyszę w tv panią, która mówi, że z badań wynika iż statystycznie nauczyciel pracuje...47 godzin tygodniowo! Za moment jest wypowiedź pana, który twierdzi, że za 2400,00 nie wyżywi rodziny i musi pracować jeszcze w dwóch firmach. Zupełnie nie wiem kiedy on te trzy etaty godzi kiedy już jeden jest tak wymagający i czasochłonny? Wiem natomiast, że mam nauczycieli z dużym stażem wśród znajomych oraz w rodzinie i niekoniecznie będę się upierała nad tymi dziesiątkami godzin spędzanymi w pracy. Mam też dziecko, które chodziło do szkoły w Polsce i jakoś tak uważam, ze większość ocen pojawiała się w dzienniku tuż przed półroczem. Niestety, nie mogę się zgodzić, że przeciętny nauczyciel robi często prace klasowe, kartkówki itp. Siłą rzeczy nie pracuje po 8 godzin dziennie.
Kwestia ostatnia, kluczowa czyli pieniądze.
Ja wiem, nauczyciele pokazują w tv swoje odcinki z wynagrodzeniami.
Problem w tym, że nie widziałam do tej pory żadnego zeznania PIT.
W telewizji nie widziałam bo na oczy to i owszem.
Tak się bowiem składa, że zdarzało mi się pomagać w rozliczeniu z fiskusem i to kilku zaprzyjaźnionym nauczycielkom. Jedna z nich systematycznie opowiadała mi, że na rękę otrzymuje 1700,00 pln. Cóż, moja troska o to, jak sobie radzi wyparowała kiedy zobaczyłam jej dochody. Powtórzę, uważam, że nauczyciele powinni być godziwie wynagradzani. Nie lubię jednak kiedy opowiada mi się bajki. Moim ulubionym nauczycielskim argumentem, w rozmowie na temat zarobków było: "W życiu! Jakie 3500 na rękę? Zarabiamy grosze, grosze!" Po moim "Hmmm, ja przecież widziałam Twojego PIT?" usłyszałam: no tak, jak się doda wszystkie dodatki, nagrody, trzynastkę, parę groszy za nadgodziny i odejmie pożyczki w PKZP to może i wyjdzie troszkę więcej...".
Mój "rekordowy PIT" to nauczycielka w liceum, która pracuje w nim na cały etat i dorabia sobie w drugiej szkole. Dochody? Nie pamiętam końcówek ale około 96 000,00. Roczne dochody brutto oczywiście. Zresztą, jeżeli ktoś nie wierzy może sobie poszperać w wujku google. Zapewne dość szybko namierzy nauczycieli, którzy składają oświadczenia majątkowe.
Nie wiem czy to są "żebrackie pieniądze". Mówię tu oczywiście o nauczycielach ze stażem, mianowanych etc. Takich, którzy chyba są obecnie w większości kadrą w polskich szkołach.
Kończę. Pożyjemy i zobaczymy jakie będą efekty tego strajku.
Wracając do moich filcowych kurczaków.
Tradycyjnie przepraszam za jakość zdjęć. Po prostu... od soboty bez przerwy lało.
Przed chwilą się przejaśniło. Idę sprawdzić wielkość zniszczeń w ogródku i biegnę na miasto. W końcu to Irlandia, za moment może zacząć lać na nowo...
Śliczne! W tym roku już raczej nie zrobię, ale zapisuję sobie na przyszłość:)
OdpowiedzUsuńPomysłowe i piękne:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuń