poniedziałek, 30 lipca 2018

MUFFINKA MIĘTOWA W CAŁEJ KRASIE

Dzień dobry,

mogę już pokazać miętową muffinkę w całej krasie.
Oczywiście jest to czapeczka, czapeczka dla noworodka.
Powstała w tempie ekspresowym dla małego Alexandra.
Alex to synek Abi, przyjaciółki mojej Marci.
Prezent dotarł wczoraj, podczas naszej wyprawy do Dublina.
Wrzucam od razu robocze zdjęcia :)
Jeżeli uda się nam zrobić jakąś sesję fotograficzną, jeszcze Was nimi będę zanudzać.

Zastanawiam się też czy zrobić opis. To dość błyskawiczny do zrobienia drobiazg a bardzo uroczy. Myślicie, że krótka instrukcja się komuś przyda?


Alex w czapeczce miętowa muffinka


Alex w czapeczce miętowa muffinka

Alex w czapeczce miętowa muffinka

Alex
Czapeczka dla noworodka

środa, 25 lipca 2018

Chusta KOMPROMIS

Tym razem znowu trójkątna chusta robiona na drutach.
Dlaczego "Kompromis"?
Dlatego, że bardzo lubię ażurowe chusty. Robić lubię, niekoniecznie używać.
Zrobiłam sporo koronkowych chust i ... nie noszę ich prawie wcale.
Częściowo przez irlandzki klimat (blokowanie jest tu cóż...krótkotrwałe).
Tak naprawdę dlatego,
że wolę spokojne, stonowane, jednokolorowe rzeczy.
Prawdę mówiąc po moich udziergach tego kompletnie nie widać.
Tym razem postanowiłam zrobić coś co będzie stonowane i jednocześnie będzie mieć jakiś element ażurowy.
Teraz pora na brak skromności.
Jestem bardzo zadowolona z efektu.
Chusta jest znacznie ładniejsza niż na zdjęciach (zdecydowanie lepiej prezentowałaby się w połączeniu z czymś mniej pogniecionym niż lniana koszula ale... to ostatnia sesja wieszakowa w tym mieszkaniu. Nie posiadałam pod ręką ani białej koszuli z jakiegoś "mniejgnieciucha", ani też żelazka...

Jestem oczarowana włóczką, z której powstała.
Dropsowy Kid-Silk połączony z Lace Silky Star (Meme Yarns) to duet idealny.
Chusta jest wielka, lekka, puchata i bardzo miła w dotyku.
Już wiem, że będzie to mój ulubiony udzierg jesienny.




Mam nadzieję, że Wam też się podoba.
Zamierzam zrobić opis bo to zdecydowane prosty udzierg. Ażur zapamiętuje się sam.
Nie trzeba kombinować niczego ze wzorem podczas dodawania oczek w rosnącej chuście. Efekt jest naprawdę dobry (znowu nieskromnie).
Już się tu całkiem prawie zorganizowałam i pewnie za parę dni spiszę wszystko i tu wrzucę.

Pozdrawiam.

wtorek, 24 lipca 2018

Szkocja. Isle of Skye

Dzień dobry,

tym razem wpis zdecydowanie odbiegający od tematów rękodzielniczych.
W ubiegłym roku, nie udało się nam wyskoczyć choćby na bardzo krótkie wakacje. Ten rok również nie należy do najłatwiejszych i jest niezbyt przewidywalny, Uznaliśmy więc, że dobrym pomysłem jest kilkudniowy wypad do Szkocji.
Szkocja jest blisko, z dość dobrymi i tanimi połączeniami lotniczymi.
Na miejscu góry, Szkoci w kiltach, dudy i zapierające dech w piersiach krajobrazy.
Udało się nam wcisnąć tygodniowy wypad pomiędzy obowiązki różnego rodzaju i na początku czerwca, po błyskawicznym locie, wylądowaliśmy w Edynburgu.
Plan był dość napięty. Edynburg-Glasgow- Isle of Skye-Edynburg.
Opis Edynburga zostawię sobie na później.
Szkocja jest piękna a Isle of Skye to miejsce magiczne.
Od razu po powrocie obiecałam sobie, że zrobię krótki wpis poświęcony przede wszystkim Skye. Dla wielu osób, jest to miejsce znajdujące się wysoko na liście "muszę zobaczyć". Przeglądając blogi podróżnicze natknęłam się nawet na wpisy, że jest tam tak pięknie, że warto zobaczyć to miejsce o każdej porze roku i przy każdej pogodzie.
Niekoniecznie jestem zwolenniczką tej teorii.
W stronę Skye ruszyliśmy z Glasgow. Po drodze zatrzymaliśmy się w okolicach Parku Loch Lomond.





Loch Lomond
Kierowaliśmy się na północ. Widoki za oknami samochodu robiły się coraz piękniejsze.

Highlands
Podróżowaliśmy w nasz ulubiony sposób. Wypożyczonym samochodem, z punktu A do punktu B na mapie. Po drodze zatrzymując się w miejscach, które nas urzekły.
A Szkocja, cóż, cała jest urzekająca...
Minęliśmy oszałamiającą dolinę Glencoe ze szczytami Trzech Sióstr. Czy są tu jakieś wielbicielki serialu "Outlander"? Ewentualnie pamięta ktoś krajobrazy z filmu "Braveheart" z Melem Gibsonem, "39 kroków" Hitchcocka czy Agenta 007 w "Skyfall"? Nie zapominajmy też o Harrym Potterze...) 
To właśnie dolina Glencoe. Krajobraz jest tak piękny, że trudno dziwić się filmowcom.

The Three Sisters, Glencoe
Pod koniec słonecznego dnia docieramy do zamku Eilan Donan. To jeden z najczęściej fotografowanych zamków w Szkocji i na całym świecie. Trudno się temu dziwić bo jest naprawdę piękny.
Jest już późno ale zatrzymujemy się aby zrobić trochę zdjęć.
Kontynuując wpis o szkockich krajobrazach filmowych, tu kręcono sceny do pierwszej części filmu "Nieśmiertelny", "Prywatnego życia Sherlocka Holmesa", filmu "Elżbieta: Złoty Wiek", części serii o agencie 007 "Świat to za mało" czy serialu "Avengers".
Eilean Donan Castle

Eilean Donan Castle
Eilean Donan Castle
Docieramy do miejsca noclegu, zostawiamy tylko bagaże w pokoju i postanawiamy przejechać na wyspę jeszcze tego samego dnia aby rozejrzeć się po okolicy (i kupić cokolwiek do jedzenia). Most jest spory, nowoczesny. Ma na poboczach duże elektroniczne tablice ostrzegawcze. Migają jakieś napisy...
Dowiadujemy się z nich, że następnego dnia spodziewają się załamania pogody, deszczu, ochłodzenia oraz ...huraganowych porywów wiatru.
Zmienia to nasz harmonogram dnia. Zrywamy się o szóstej rano, docieramy do stolicy wyspy, Portree a stamtąd od razu jedziemy w stronę jednej z głównych atrakcji Skye.
Stolica wyspy, Portree
Wczesna pobudka sprawiła, że udaje się nam wejść na Old Man of Storr i podziwiać roztaczające się dokoła nas widoki ( "Prometeusz" Ridley'a Scotta :))
Co prawda ostatni odcinek podejścia pokonujemy walcząc z porywistym wiatrem i patrząc w osłupieniu na spadające z nieba płatki śniegu ale warto było.

The Old Man of Storr, Isle of Skye
Isle of Skye
Isle of Skye

The Kilt Rock, Isle of Skye

Isle od Skye
Cały dzień jeździmy po wyspie. Leje i wieje. Wychodzimy z samochodu na zmianę aby zrobić zdjęcie i wskakujemy z powrotem.
Następnego dnia...pogoda się pogarsza.
Decydujemy więc, że nie ma sensu zostawać na wyspie i ruszamy na południe, w stronę Edynburga.
Znowu przejeżdżamy obok zamku Eilean Donan. Cieszymy się, że zrobiliśmy mu kilka zdjęć w drodzę na Skye. Teraz wygląda groźniej.
Eilean Donan Castle, Isle of Skye...załamanie pogody
Pogoda nadal się pogarsza. Pojawia się gęsta mgła, która okrywa cały świat. Leje jak z cebra i widzimy a także słyszymy potoki, które pojawiły się nagle znikąd i teraz spływają gwałtownie z gór. Jedziemy na południe w strugach deszczu, który uniemożliwia jakiekolwiek zwiedzanie. Do dlatego nie do końca zgadzam się z teorią, że Isle of Skye jest piękna przy każdej pogodzie. W takich warunkach na jakie my trafiliśmy...nie było jej po prostu widać.
Isle of Skye, mgła, załamanie pogody
Scottish Highlands,

niedziela, 22 lipca 2018

Szydełkowa letnia bluzka z bawełny

Dzień dobry!

Niedziela miała być „wyjazdowa”. Plan był świetny. Pakujemy się rano i jedziemy do stolicy. Po drodze Glendalough i Wicklow.
Jak już napisałam plan był super, nie uwzględniał jedynie czynnika losowego.
Czynnik ów zadziałał wczoraj. Moja Druga Połowa wstała z fotela, lekko się obróciła i... tak już została. Rwa kulszowa nie jest najlepszą towarzyszką samochodowej podróży oraz zwiedzania, zmodyfikowaliśmy więc plan i dzięki temu dzisiejszy dzień spędzę na dzierganiu, wyszywaniu, przeglądaniu blogów i byczeniu się w ogródku. Też dobrze.
Przy okazji pokazuję ubiegłoroczną bluzkę z bawełny (Drops Safran)

Na jednym ze zdjęć widać też mój hafciarski projekt.
Dotarłam do półmetka i zamierzam zakończyć go do końca roku...
Zobaczymy :)

Bawełniana bluzka z bawełny (Drops Safran)

Bawełniana bluzka z bawełny (Drops Safran)

Bawełniana bluzka z bawełny (Drops Safran)

Bawełniana bluzka z bawełny (Drops Safran) i krzyżykowa niekończąca się praca...

Bawełniana bluzka z bawełny (Drops Safran)

Miłej niedzieli!

piątek, 20 lipca 2018

Cygański pled wersja druga

Dzień dobry,

porządkowania archiwum część pierwsza.
Ponad cztery lata temu w jednym z pierwszych wpisów na blogu pojawił się bajecznie kolorowy kocyk.
Wzór pochodził ze strony www.garnstudio.com i oczarował mnie kompletnie.
W dość błyskawicznym tempie powstawały kolejne kwadraty i dość szybko powstał mój Bohemian Oasis
Od tamtej pory, włóczka, z której powstał, czyli Drops Delight jest jedną z moich ulubionych.
Mam ją zawsze w swoich zapasach, uzupełnianych podczas corocznych promocji...
W związku z tym, że Bohemian Oasis powstał dla mojej córki, Marci postanowiłam wykorzystać zalegające motki i zrobić koc też dla siebie.
Okoliczności były sprzyjające bo zima i leżący w łózku, dochodzący do siebie Mój Mężczyzna :)
Wbrew pozorom, tego typu koce nie są projektami dla bardzo cierpliwych.
Najbardziej żmudna część to chowanie nitek. Kwadraty powstają szybko, dzięki cieniowanej włóczce praca jest przyjemna bo praktycznie nie ma dwóch identycznych elementów.
Nauczyłam się chowania nitek od razu po zakończeniu gotowego elementu, dzięki czemu ten koc (a jest całkiem spory) powstał chyba w dwa miesiące (nie siedziałam bynajmniej od świtu do nocy).
Pora na kilka zdjęć.


Bohemian Oasis i nowy koc na fotelu

Gotowe elementy
Nowy koc na łóżku


Pozdrawiam

środa, 18 lipca 2018

Debiut, czyli dywan ze sznurka



Dzień dobry po bardzo długiej przerwie :)

Obiecywałam sobie wiosną reaktywację bloga ale jakoś trudno było mi się za to zabrać.
Oczywiście coś tam przez ostatnie miesiące powstawało ale tak troszkę mniej entuzjazmu wkładałam w dzierganie. 
Półrocze było intensywne, na trasie Irlandia-Polska, z krótkim przystankiem na Szkocję i piękną Isle of Skye (ale o tym w kolejnym poście) 
Na szczęście większość spraw jest już zakończona. W tym tygodniu będę też wiedziała czy późną jesienią przylecę do Polski na dłużej ale na razie to plany, które mogą się rozmyć :)
Postanowiłam uzupełnić choć trochę bloga i postaram się w tym tygodniu wrzucić kilka udziergów archiwalnych.

Na pierwszy ogień idzie sznurkowy debiut.
Wszystkie zdjęcia są autorstwa mojej siostrzenicy Mileny, na której zamówienie powstał dywanik.
Zamówiłam trochę za dużo sznurka, zrobiłam więc jeszcze trzy kosze na zabawki.

Wydawało mi się, że takie sznurkowe wyroby powstają błyskawicznie i trochę się zdziwiłam. To dość ciężka praca, szczególnie kiedy robótka już podrośnie. Koszyki z kolei robiłam dość długo gdyż starałam się robić je maksymalnie ciasno, tak aby nie były "klapnięte".
Do rzeczy :) Oto one.
PS. Mam nadzieję, że się spodobają i doczekają jakiejś reakcji w komentarzach :)

Macie pomysł jak się zmotywować do systematycznego pisania?






Dla porządku materiały:
sznurek 5 mm w kolorze białym, szarym i różowym,
szydełko nr 10 i 9 (koszyk szary),
Sznurek zakupiony w sposób absolutnie błyskawiczny w internetowym sklepie Mila Druciarnia
W dodatku ten w szarym kolorze zamówiłam w jednym kawałku (przyszedł spory karton z wystającą końcówką), odpada więc problem łączenia odcinków jednokolorowych.