sobota, 14 listopada 2015

ZABAWY Z BIŻUTERIĄ CD - PROTOTYP...

Nie mogę się zabrać za dziubanie szydełkowej sukienki...
Dzisiaj miałam mocne postanowienie poprawy i zamierzałam zacząć ale...po pierwsze przestało na moment lać, zapakowaliśmy więc sierściuchy do samochodu i pojechaliśmy na plażę.
Bosko było!
Bryś ma chyba zakwasy bo to było jego pierwsze szalenstwo po złamaniu łapy.
Potem jakoś mi było nie po drodze z szydełkiem i postanowiłam zmierzyć się z pomysłem na biżuterię z haftem.
Cóż, nie jest to do konca to o co mi chodziło ale jak na prototyp to w ostateczności może być :)
Oto moja pierwsza wersja medalionu z haftem.
Haft muszę oczywiście dopracować, zmienić tło i zrobić jeszcze parę rzeczy takich jak impregnowanie ale chyba się pobawię tym pomysłem ciut dłużej.

Tu widać jakie to malenstwo.

I jeszcze parę zdjęć sierściuchów.
Plaża nieopodal Kinsale.








środa, 11 listopada 2015

KOLEKCJA CARRAROE i WDiC (Francuska oberża)

Dzień dobry :)

Zadziwiająco mało mam czasu ostatnio (szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nie pracuję...)
Nie pracuję nie oznacza nic nie robię ale mój dorobek (szczególnie dziewiarski) nie prezentuje się okazale.
Rozgrzebanych prac multum.
Dokończonych zero.
Cóż zrobić.
Nie pomogła mi w dzierganiu wizyta w Polsce.
Powrót do Irlandii tym bardziej

Do rzeczy jednk.
Podczas irlandzkich podróży trafiliśmy na koralową plażę (można o tym przeczytać w zdecydowanie przydługim poście - KLIK), z której pochodzą muszelki wykorzystane do zrobienia wisiorków z kolekcji CARRAROE :)

Zastanawiając się nad kilkoma projektami w fazie "nabranie 365 oczek na druty" kleję słuchając muzyki.

W kolejnych postach będzie już chyba pora na coś świątecznego?
Dziergacie coś "choinkowego"?
Moje plany są imponujące. Zobaczymy co uda mi się zrealizować.

Na razie zamiast szydełkować (sukienka!!!) i dziergać na drutach (tu lista jest zbyt długa) oddaję się frajdzie klejenia wisiorków, pierścionków, spinek do męskich koszul, broszek...

Parę zdjec do udokumentowania:





Wygląda dziwacznie, prawda? Jest to po prostu pierścionek, schnący pomiędzy grzbietami książek :)









Zgodnie z tradycją jeszcze słów kilka o tym co czytam.
Ciut nietypowo.
Ze względu na rozmiar (olbrzymiej cegły), została w domu Olga Tokarczuk i w związku z tym przerzuciłam się na "czytadło".
Jest łatwo, lekko i przyjemnie.
Julia Stagg "Francuska oberża".
Rzecz dzieje się na francuskiej prowincji zamieszkałej przez małą społeczność składającą się z dość ekscentrycznych egzemplarzy.
Pewnego dnia idylliczny spokój okolicy zostaje zburzony.
Okazuje się, że zaniedbana oberża zmieniła właścicieli.
Kupili ją Lorna i Paul, omamieni wizją cudownych dni spędzanych w malutkim francuskim miasteczku...
Problem w tym, że są ... Anglikami.
Francuska oberża w angielskich rękach. ZGROZA.
Miło się czyta.
Polecam jako nie wymagający myślenia przerywnik i urozmaicacz :)

Poza tym nie czyta się ale czyta do mnie odtwarzacz mp3.
Czyta i każe powtarzać a jest to... Blondunka na językach. Rosyjski, którego uczono mnie kiedyś w szkole i postnowiłam zrobić cokolwiek aby sobie prypomnieć ten język.

Wracam do biżuterii.
Kolejny wpis będzie już (mam taka nadzieję) dziewiarski.

środa, 4 listopada 2015

WDiC OLGA TOKARCZUK I PRZEDŚWIĄTECZNE UZUPEŁNIANIE ZAPASÓW

Dobry wieczór,

co prawda nie piszę ale gdzies tam jeszcze jestem.
Czasami nawet sięgnę po szydełko czy druty!

Po prostu wpadłam na moment do Gdańska i dwutygodniowy pobyt to "ciut" za mało aby systematycznie zaglądać na bloga.

Dziergam jakieś drobiazgi.
Zbliża się pora moich ukochanych Świąt, wyciągnęłam więc schematy szydełkowych śnieżynek...
Tegoroczną choinkę ozdobią szydełkowe sowy.
Będą ozdobione koralikami, miniaturowymi guziczkami i śnieżynkami oraz dzwoneczkami.
Na bogato.
Odpowiednie zakupy poczyniłam już na jedynym i słusznym portalu aukcyjnym :)

Poza tym miło spędzam czas pomiędzy nerwowym ganianiem i załatwianiem mnóstwa spraw.

Dzisiaj środa, wypadałoby napisać "co się czyta".
Otóż, znużona nieco "czytadłami do środków komunikacji miejskiej" sięgnęłam po książkę cięższego kalibru.
Wystarczy spojrzeć na gabaryty. Cegła waży ponad kilogram i zapowiada się dobrze.
"Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk zwinęłam z półki u Teściowej, zachęcona, nie powiem głównie szumem medialnym dokoła Autorki.
Jestem na początku ale już mi się podoba.

Jakieś zdjęcia by się przydały.
Jedyne co nadaje się do pokazania to część sówki i moje zakupy przedświąteczne.
Oczywiście to tylko część łupów. Zupełnym przypadkiem powiększyła się również moja kolekcja kłębków...

Nazywam się Wioleta, nie odłożyłam dzisiaj w sklepie trzech motków Malabrigo...