wtorek, 13 października 2015

HORTENSJE, PAPROCIE I NIE TYLKO

Odpowiedź na pytanie "co zrobię z hortensji?"
Z hortensji, maleńkich paproci, stokrotek i miniaturowej koniczyny.
Muszę przemyśleć jeszcze kwestię tła i posklejać je...





























poniedziałek, 12 października 2015

ETOLA :)

Jeszcze tylko łapki i będzie gotowy.

Aktualizacha z 14/10/2015 r.
łapki już są :)
fox shawl

Dziecko moje, do którego lisek trafi już jutro, ślęczy w pracy i korzystając z tego, że wysłałam do niej to zdjęcie- wrzucam na bloga :)
Jeżeli pogoda dopisze, może doczeka się jesiennej sesji?

fox shawl

 Pozdrawiam jesiennie.


sobota, 10 października 2015

SZYDEŁKOWE PLANY...LISEK

Aktualizacja :)

mówiłam, że będą wpisy z postępu prac?
Stwierdziłam, że mało prawdopodobne aby komuś skojarzyła się czarna szydełkowa kulka z tym co dziergam.
Tak więc wrzucam zdjęcie sprzed chwili :)

Proszę Państwa, oto LIS...
A przynajmniej część jego głowy.
Moje Dziecko bowiem oszalało w tym roku na punkcie lisków.
To co widać w tle lisiej głowy, na monitorze to ... rozrysowywany właśnie lisi wzór na karczek swetra.
I jeszcze mitenki z liskami.
I skarpety...
Czapek Dziecko raczej nie nosi ale kto wie?






Dzień dobry,

za oknem jesień.
W kalendarzu jesień (tu u mnie to nawet juz środek jesieni...)
Jeżeli jesień i do Bożego Narodzenia tylko króciutka chwila to pora na szydełko :)
Od kilku lat robię choinkowe gwiazdki.
Tegoroczne plany- oczywiście gwiazdki ale też trochę szydełkowych ozdób choinkowych, które zaczęłam dziergać w ubiegłym roku (kliknij TUTAJ).
Wyciągnęłam więc szydełko i włóczki.
Przypomniało mi to o danej obietnicy.
Dostałam pomroczności jakiejś i obiecałam bowiem wydzierganie szydełkowej sukienki.
MAXI SUKIENKI.
MAXI w znaczeniu DO ZIEMI !!!
Z kordonka (coś około 500 m w 100g).
Taaak.
Nawet zaczęłam.
Powstało jej dokładnie tyle:


Jak widzicie NIE JEST DOBRZE.

Wyciągnęłam to dzisiaj, zerknęłam i uznałam, że pora wziąć się do pracy.
W związku z tym na biurku mam w tej chwili coś takiego:


Dobrze widzicie, kordonek na sukienkę to nie jest.
To jest coś zamówionego przez moje Dziecko.
Dobrze chociaż, że to szydełkowa praca.
Średniej wielkości to może wpadnę w rytm i sukienka pójdzie potem jak burza?

A może Ktos zgadnie co to będzie?
:)

Kolejne posty będą z postepu prac.
To takie dzierganie średniej wielkości i takie jakie lubię najbardziej - bez rozpisanego wzoru, "na oko".

Do zobaczenia niebawem...
Miłej soboty i weekendu.

środa, 7 października 2015

WDiC - ZWYKLAK (FINISZ) I KULINARNE CZYTADŁO

Sroda?
Hmmm

Kończę Zwyklaka.
Już prawie, prawie ale nie obyło się bez konieczności prucia rękawów (za szybko zaczęłam zmniejszać liczbę oczek, jak zwykle "na oko" i tym razem wyszły mi rękawki 3/4.
Niezbyt praktyczne.

W każdym razie juz prawie jest.
Dekolt spory, długość - raczej tunika niż sweterek.
Rękawy zamierzam dokończyć dzisiaj i zabrać się za sweter dla Marci (będzie się działo ciut więcej niż zmiana kolorów z budyniu czekoladowego na malinowy a następnie na owsiankę...

Poza tym zaczyna mi się po nocach śnić dzierganie szydełkowej sukienki (obiecałam a nawet próbki nie mam...)

Środowa akcja u Maknety wymaga choć paru słów o czytanych lekturach.
Skończyłam etap Magdaleny Witkiewicz.
Sięgnęłam po "Milaczka" bo nazwisko autorki wyświetliło mi się w jakimś poście na fb (zadziałało to pokazywanie postów znajomych, pisarka jest koleżanką mojej koleżanki...)
Po "Milaczku", dla przyzwoitości sięgnęłam po kontynuację czyli "Szczęście pachnące wanilią" a następnie, tak z rozpędu po "Szkołę żon", "Pensjonat marzeń" i "Pierwszą na liście".
Moje wrażenia?
Można preczytać, pani Witkiewicz ma spore grono zagorzałych wielbicieli ale akurat mnie nie oczarowała jakoś szczególnie.
Jest to oczywiście tak zwana "literatura kobieca", niekoniecznie pretendująca do szuflady "wielkie działa literackie" ale lubię kiedy podczas czytania odnoszę wrażenie, że to co czytam to powieść, której sama nie potrafiłabym przy pewnej dozie samodyscypliny napisać...
Sama zresztą nie wiem, może się czepiam ale to w końcu tylko moja opinia.
Nie chcę aby to jakoś żle zabrzmiało, czytam mnóstwo książek, w tym także czytadła do autobusu czy kolejki u lekarza :)
Niekoniecznie tylko "wielką literaturę" ale niektóre z takich czytadeł jakoś lepiej mi się kojarzy.
Może to wina okoliczności przyrody, pory roku, ogólnej sytuacji, w której teraz jestem?
Nie wiem.

Pora na kilka zdjęć ZWYKLAKA.

I na deser, Merlin podczas rehabilitacji (bo dawno nie było moich sierściuchów, prawda?)




I w kwestii wyjasnienia tytułu.
Kulinarne czytadło bynajmniej nie z powodu wanilii w tytule przytoczonym powyzej.

Czytam właśnie pozycję z tego samego gatunku (literatura kobieca).
Tym razem zaciekawił mnie tytuł.
Nathalie Roy, "Smaczne życie Charlotte Lavigne"
To pierwszy nosi podtytuł "Pieprz kajeński i pouding chomeur".
Zapowiada się smakowicie...

wtorek, 6 października 2015

ZWYKLAK- W TRAKCIE

Zwyklak robi sie dobrze ale jednak trwa to troszkę.
Po pierwsze to nie rozmiar XS a wręcz przeciwnie...
Po drugie, muszę spruć kawałek rękawów bo zmieniłam koncepcję.
Tak czy inaczej koniec tuż, tuż.

Przy okazji tego zwyklaka robionego od góry, wpadłam na pomysł swetra dla Marci i być może wskoczy on od razu na druty.

W tak zwanym międzyczasie powstanie coś z tych prawie jesiennych hortensji...
Zdjęcia niedługo (to znaczy od razu po odebraniu paczki z komponentami).